Podoba mi się pomysł nieograniczonej, acz dobrze przygotowanej, twórczej balangi, która może powiedzieć nam coś nowego o możliwościach rodzimych muzyków, a nie będzie jedynie powtórzeniem tego, co już zostało "wyświechtane" w telewizji. Mam nadzieję, że zwrócenie się miasta ku temu, co łódzkie, będzie już stałą tendencją i wynika z rzeczywistej chęci wspierania łódzkich twórców, a nie jest jedynie planem ratunkowym spowodowanym koniecznością oszczędzania. Łódzka scena muzyczna do silnych i oryginalnych należy, i jej popieranie oraz promowanie może przynieść miastu więcej korzyści, niż ciągłe korzystanie z sił zaciężnych. Ba, konsekwentne działanie miasta w zakresie pomagania "swoim", doprowadzi do tego, że "nasi" śmielej będą konkurować z innymi poza granicami miasta. A co za tym idzie, promować Łódź i wykazywać, że tutaj stawia się na nowe twarze, a nie tylko na te, które znają wszyscy. Tym chętniej wtedy może przyjadą do nas ci, którzy niekoniecznie mieszczą się w miałkim głównym nurcie, już obficie wspieranym przez ogólnopolskie media i tu zechcą tworzyć. Moim zdaniem reprezentanci teoretycznie najpopularniejszej siły winni żyć z występów biletowanych (co w dużej mierze zweryfikowałoby ich popularność), a nie wspieranych przez urzędy miast i gmin (sama Doda w wywiadzie w "Polityce" przyznała, że bez prezydentów i burmistrzów nie ma gdzie grać). Urzędy są po to, żeby kierować się lokalnym patriotyzmem i popierać tych, którzy działają na podległym im terenie i do głównego nurtu dopiero dołączają. A potem rozliczać z jakości. Niedługo po święcie to samo miasto będzie nas przekonywać, że Łódź jest kobietą. Ale to już tłumaczyć nam mają gwiazdy z Warszawy. Rozumiem, że zdaniem pań, które dziś rządzą Łodzią, Łódź jest kobietą, ale słabą. Tak?
Dariusz Pawłowski
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?