Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dwa pociągi na jednym torze. Cudem nie doszło do zderzenia na stacji w Rozprzy

Katarzyna Renkiel, jw
Dziennik Łódzki / archiwum
Dwa pociągi, osobowy i towarowy, znalazły się na tym samym torze na stacji kolejowej w Rozprzy. Maszynista zatrzymał pociąg 320 metrów przed stacją.

320 metrów - tyle brakowało do katastrofy kolejowej, do której mogło dojść we wtorkową noc na stacji kolejowej w Rozprzy (powiat piotrkowski). Maszynista prowadzący pociąg pospieszny z Gdyni do Katowic około godz. 21.40 zatrzymał skład, bo na tym samym torze kilkaset metrów dalej stał pociąg towarowy. Ten miał jechać od stacji Papiernia do Widzowa Teklinowa, ale zatrzymał się na tej stacji na kilka godzin. Skąd maszynista wiedział o pociągu towarowym, tego PKP nie chce na razie zdradzić.

- Specjalna komisja wyjaśni, dlaczego pociąg pasażerski skierowano na ten sam tor - mówi Mirosław Siemieniec, rzecznik Prasowy PKP Polskich Linii Kolejowych SA. - Członkowie komisji muszą przeanalizować stan urządzeń i zachowanie pracowników - dodaje.

Ruch kolejowy na linii wstrzymano na ponad 4 godziny, ale, jak zapewnia Mirosław Siemieniec, pasażerom pociągu pospiesznego PKP Intercity do Katowic zapewniono ciepłe napoje. Do dyspozycji był też wagon WARS.

Ostatecznie pociąg cofnięto i skierowano na inny tor. Wstrzymanie ruchu na stacji zatrzymało na trasie także dwa inne składy (należące do Przewozów Regionalnych), które utknęły na stacjach przed Rozprzą. Na szczęście o tej porze ruch nie był duży, pasażerów też było niewielu.

Jeden z pociągów miał dojechać do Koluszek, drugi do Radomska. Ten drugi zatrzymano na stacji w Piotrkowie, a następnie skierowano na tzw. postojowe. W pociągu było tylko dwóch pasażerów, ale nikt nie wiedział, czy na następnych stacjach nie czekają kolejni. Po około godzinie przymusowego postoju na stacji w Piotrkowie PKP zdecydowało, że pasażerom obu zatrzymanych pociągów PR zapewni komunikację zastępczą.

Według Mirosława Siemieńca, katastrofy kolejowej udało się uniknąć m.in. dzięki przepisom, które wprowadzono kilkanaście miesięcy temu.

- Teraz maszynista ma lepszy kontakt z dyżurnym ruchu, który przekazuje mu informacje na temat układu urządzeń i sytuacji na linii kolejowej - mówi rzecznik prasowy PKP PLK SA.

Nad wyjaśnieniem powodów dramatycznej sytuacji pracować będzie specjalna komisja. Jej członkowie mają 4 tygodnie na ustalenie jej przyczyn, jeśli zajdzie taka potrzeba, mogą pracować dłużej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki