Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Łódź czeka na sierżanty rowerowe

Matylda Witkowska
Malowane na czerwono przejazdy rowerowe to tylko jedna z wielu możliwości poprowadzenia ruchu
Malowane na czerwono przejazdy rowerowe to tylko jedna z wielu możliwości poprowadzenia ruchu Paweł Łacheta / archiwum
Jesienią na łódzkich drogach pojawią się tzw. sierżanty rowerowe. W przyszłości mogą pojawić się inne nowości: rowerostrady, lewoskręty rowerowe i wiele innych rozwiązań.

Jeszcze w tym roku na ulicach Łodzi pojawią się tzw. sierżanty rowerowe. To kolejna nowość, która ma ułatwić koegzystencję cyklistów i kierowców. Możemy być pewni, że nie będzie ona ostatnia.

8 października wchodzą w życie nowe przepisy o znakach drogowych dotyczących rowerzystów. Jedną z większych nowości będą tzw. sierżanty rowerowe. To poziome symbole na jezdni wyznaczające kierunek i tor ruchu rowerów. Nazwa pochodzi od podwójnego daszku namalowanego nad rowerem, który przypomina oznaczenie stopnia wojskowego starszego sierżanta. Sierżanty nie wydzielają dla rowerów pasa ruchu. Mają przypominać samochodom o jadących obok nich cyklistach i zachęcać do zostawiania im wolnego miejsca.

W Łodzi pierwsze sierżanty pojawią się jeszcze tej jesieni. Według planów Zarządu Dróg i Transportu będą one malowane na spokojnych osiedlowych uliczkach Karolewa i Bałut. Później mają się one pojawić także na wyremontowanej ulicy Kilińskiego.

Na razie rozwiązanie podoba się wszystkim. Łódzcy kierowcy, których paraliżuje myśl o możliwości wydzielania z jezdni pasów dla rowerów, cieszą się, że w tym przypadku jezdnia zwężana nie będzie. Cykliści, dla których wydzielone ścieżki rowerowe i pasy to wciąż luksus, doceniają, że będą mieć chociaż same znaki.

Nie wiadomo jednak, jak to rozwiązanie będzie się sprawdzać w praktyce i czy kierowcy (a także cykliści, których sierżanty mają zachęcać do opuszczenia chodników) będą się do nich stosować.

Nie wiadomo też dokładnie jak kierowcy mają się na ulicy z sierżantami zachować i ile miejsca zostawiać cyklistom. Przed wprowadzeniem w Łodzi śluz rowerowych zarówno Zarząd Dróg i Transportu jak i środowiska rowerowe przeprowadzały kampanie informacyjną. Sierżanckiej kampanii na razie nie ma.

Nie bardzo zrozumiały jest wybranie do sierżantów uspokojonych, osiedlowych uliczek. Zwykle na nich nawet bez oznaczenia cyklistom jeździ się względnie bezpiecznie. Tymczasem biorąc pod uwagę poziom rozwoju łódzkiej infrastruktury rowerowej sierżanty powinny być malowane właściwie wszędzie.

Kolejna tegoroczne ułatwienie dla rowerzystów to planowane dopuszczenie ruchu rowerów pod prąd na prawie 30 małych uliczkach wybranych w ramach budżetu obywatelskiego na rok 2015. Pierwsze takie rozwiązanie wprowadzono w maju na ul. Roosevelta. Od tego czasu nie było tam żadnych wypadków, a mimo wielu początkowych wątpliwości obecnie mało kto zwraca na tę ulicę uwagę.

Kierowcy mieli też wątpliwości przy prowadzonym w tym roku wyznaczaniu śluz rowerowych na 10 łódzkich skrzyżowaniach. Choć pojedyncze śluzy był już w Łodzi od dawna, teraz pojawiają się na kolejnych, ruchliwych skrzyżowaniach, m.in. u zbiegu Radwańskiej i Stefanowskiego, oraz Wólczańskiej i Radwańskiej.
Na razie śluzy kłopotów kierowcom nie robią. Można odnieść wrażenie, że również niespecjalnie pomagają: często można zauważyć zatrzymujących się na nich kierowców, natomiast rowerzyści pojawiają się na nich stosunkowo rzadko.

Nowością w tym roku będą też oddane do użytku wraz z trasą WZ parkingi rowerowe typu park&ride. Cztery zadaszone parkingi staną przy pętlach na al. Wyszyńskiego, Augustów, Hetmańskiej i przy Dellu. Założenie jest takie, że mieszkający na obrzeżach miasta łodzianie dojadą do krańcówki na rowerze, a tam przesiądą się na tramwaj. Rozwiązanie to znane jest w wielu miastach na świecie. W Łodzi pojawiły się jednak wątpliwości, czy ktoś zdecyduje się zostawić swój rower na cały dzień pod wiatą i zamienić na stojący w korkach transport publiczny.

Podobne wątpliwości towarzyszyły większość nowinek dla cyklistów wprowadzanych w Łodzi. Wytyczaniu pasów dla rowerów na jezdni, a zwłaszcza kontrapasów towarzyszyły ogromne emocje i ostrzeżenia przed wypadkami. Nic takiego się nie stało. Pasy i kontrapasy istnieją w Łodzi i nic się wokół nich nie dzieje.

Tymczasem niemal na pewno w przyszłości pojawią się w Łodzi kolejne rowerowe udogodnienia. Przyglądając się temu, co dzieje się w innych miastach, możemy wyobrazić sobie, jak łódzkie drogi będą wyglądać w przyszłości.

Można się spodziewać emocji, jakie wzbudziłyby w Łodzi pasy tramwajowo-rowerowe. Najsłynniejszy powstał cztery lata temu na ulicy Nowowiejskiej w Warszawie koło placu Zbawiciela. Grozy temu rozwiązaniu dodał fakt, że rowery puszczono torowiskiem w tym samym kierunku co tramwaj, ale pod prąd do ruchu samochodów.

Nie ma też stosowanych w wielu miastach przejazdów rowerowych wytyczonych swobodnym łukiem przez środek skrzyżowania rowerowych lewoskrętów. Czerwone ścieżki rowerowe przecinają miejskie skrzyżowania na najróżniejsze sposoby, co w Łodzi wciąż trudno to sobie wyobrazić.

W Łodzi nie ma też rowerostrad, czyli wydzielonych dróg szybkiego ruchu dla rowerów. Rowerostrady mają stosunków niewiele świateł, a często także pierwszeństwo na skrzyżowaniach. To jednak kosztowne inwestycje i prędko ich u nas nie będzie.

Wcześniej czy później jednak i u nas się pojawią, a po początkowych obawach wpiszą się w krajobraz łódzkich dróg. Łódź nigdy nie była w rowerowej awangardzie. Wprowadzamy udogodnienia od dawna znane i testowane w innych miastach. Dlatego nie mamy czego się bać.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki