MKTG SR - pasek na kartach artykułów

"Mali giganci". Natalia Drygała z Łodzi okazała się największym gigantem telewizyjnego show

Anna Gronczewska
Anna Gronczewska
7-letnia Natalia Drygała z Łodzi została uznana za największą indywidualność drugiej edycji programu „Mali giganci”.

Natalia oczarowała nie tylko publiczność, ale też samego Kubę Wojewódzkiego. Inna Natalia, ze wsi Zbłudowice koło Buska Zdroju wygrała inny dziecięcy program, „MasterChef Junior”.

7-letnia dziewczynka z Łodzi zyskała wielką sympatię widzów TVN. Większość z nich uznała, że należało się jej zwycięstwo w drugiej edycji „Małych Gigantów”.

- Super, że wygrała - napisała jedna z fanek programu. - Pięknie deklamowała wiersze i tyle w niej było radości. Cieszę się, że została doceniona w finałowym odcinku. Ma dziewczynka ten błysk w oku i osobowość sceniczną. Wygrana jak najbardziej zasłużona. Powodzenia Natalko!

Inna fanka programu podkreślała, że Natalka jest przezabawnym dzieckiem.

- Kocham tę dziewczynkę od pierwszego odcinka - wyjaśniała. - Mogłabym oglądać ją i słuchać godzinami. Rozbawia mnie jak nikt inny, po prostu jest genialna. Program wiele stracił kiedy odpadła, ale na szczęście na końcu wygrała. Wspaniale, najtrafniejszy wybór jury.

Natalia od początku zwracała uwagę swym temperamentem, ale i talentem aktorskim. Podobno zaczęła przejawiać go już w przedszkolu.

- Gdy okazało się, że radzi sobie coraz lepiej została wytypowana do reprezentowania swojego przedszkola w konkursie między przedszkolnym „Wiersze z wąsikiem”, gdzie zajęła I miejsce - możemy przeczytać w niewielkiej notatce poświęconej Natalii. - W 2015 roku zajęła również I miejsce w recytatorskim konkursie szkolnym dla pierwszoklasistów. Natalka bardzo lubi rysować, w 2014 roku zajęła II miejsce w konkursie plastycznym na Dzień Mamy organizowanym dla dzieci pracowników PGE. W wolnych chwilach układa klocki Lego Friends...

Natalia szybko stała się nie tylko sympatią widzów, ale również jury i prowadzącego program Filipa Chajzera. Agnieszka Chylińska, Kasia Bujakiewicz, a także zwykle bardzo wymagający Kuba Wojewódzki, nie szczędzili jej pochwał. To właśnie Kuba ogłosił, że to Natalka z Łodzi okazała się największą indywidualnością „Małych Gigantów 2” i wygrała program.

- Natalia nas urzekła, sprawia wrażenie, że urodziła się na scenie - mówił o małej łodziance Kuba Wojewódzki. - Jest jak pitbull bez kagańca, granat bez zawleczki. Dziewczynka, która opowiada całą sobą, kocha scenę, musi tę scenę zdobyć.

Natalka, z wielką radością i jak zwykle bardzo żywiołowo, przyjęła informację o zwycięstwie.

Przypomnijmy, że w programie „Mali Giganci” biorą udział dzieci w wieku od 5 do 12 lat, które jak zaznaczają producenci, wyróżniają się ponadprzeciętnym talentem. Podzielone są na 6 grup, które reprezentowane będą przez jednego z 6-ciu trenerów. Ich zadaniem jest dopingowanie, wspomaganie oraz opiekowanie się każdym dzieckiem. W każdej grupie rywalizują w trzech kategoriach: śpiew, taniec i show.

Niemal w tym samym czasie ogłoszono zwycięzcę innego programu z dziećmi w rolach głównych, „MasterChef Junior”, który cieszy się wielką popularnością na całym świecie. Pierwszy raz zaprezentowano jego polską edycję. Wzięło w nim udział 14 dzieci, w wieku od 8 do 13 lat, które musiały wykazać się wielkim talentem kulinarnym. Ich umiejętności oceniała trójka kucharzy: Michel Morgan, Anna Starmach i Mateusz Gessler.

Do wielkiego finału trafiła dwójka dzieci: 11-letnia Natalia Paździor oraz 12-letni Jakub Tomaszczyk z Tych. Wygrała ostatecznie Natalia, mieszkanka wsi Zbłudowice koło Buska Zdroju.

- Nie wierzę, że wygrałam - mówiła zaraz po ogłoszeniu wyników szczęśliwa Natalia. Podobno od dziecka każdą wolną chwilę spędzała w kuchni. Pierwszą, samodzielna potrawę, ugotowała jako sześciolatka. Była to jajecznica.

- Od dziecka bawiła się w gotowania, to naprawdę jej pasja - zapewniała mama Natalii.

Dziewczynka, podobnie jak inni uczestnicy „MasterChef Junior”, przygotowywała potrawy, których nie powstydzili, by się najlepsi szefowie kuchni. Nic więc dziwnego, że wiele osób trochę z podziwem, ale i niedowierzaniem patrzyło na ich umiejętności.

- Mam 10-letniego syna, on nie zrobi sobie sam herbaty, dlatego z niedowierzaniem patrzę na umiejętności tych dzieci - mówi Joanna Kobylińska, pielęgniarka z Łodzi. - Sama wielu potraw, pewnie bym nie przygotowała, a nie należę do złych kucharek. Widać te dzieci musiały wiele ćwiczyć, przygotowywać się specjalnie do tego programu

Programy, w których dzieci są gwiazdami rywalizują w telewizjach o palmę pierwszeństwa. Mają coraz większą oglądalność, ale budzą też wiele kontrowersji.

Anna Miżowska, psycholog z Łodzi, wyjaśnia, że dzieci rywalizują od małego. Widać to w grupach przedszkolnych czy też obserwując wielodzietne rodziny.

- Generalnie taka rywalizacja jest wpisana w naturę człowieka - mówi Anna Miżowska. - W takich programach wykorzystuje się naturalny potencjał rywalizacyjny dziecka. Jest on jednak ujawniany publicznie i to już drugi aspekt tej sprawy. Nie wiem czy to rzeczywiście służy dobru dziecka. Na pewno takie programy cieszą się jednak popularnością, mają dużą oglądalność. Producenci tych programów mogą na nich sporo zarobić.

Wiele osób podkreśla, że na oczach milionów widzów dziecko przegrywa, wygrywa i musi sobie poradzić z silnymi emocjami.

- Myślę, że do takich programów są wybierane dzieci o specyficznych cechach, które same w sobie muszą mieć wyższy poziom odwagi, mają cechy przywódcze - twierdzi Anna Miżowska. - Poza tym nie wyobrażam sobie, by takie dzieci nie były zbadane wcześniej przez poradnie psychologiczno -pedagogiczne. Psycholog powinien stwierdzić, że mogą wziąć udział w takim programie.

Poza tym psychologowie zauważają, że przy takim publicznym występie dziecko powinno potrafić udźwignąć ciężar nie tylko porażki, ale przede wszystkim sukcesu.

- Udźwignięcie sukcesu może być trudniejsze - przekonuje Anna Miżowska. - Wszyscy do niego dążymy. Kojarzy się nam pozytywnie, ale potem musimy zmierzyć się z jego konsekwencjami. Po takim sukcesie zwiększają się wymagania wobec dziecka, podnosi się mu poprzeczkę. Często jest z tym kłopot. Dziecko sobie przestaje radzić, potrzebuje pomocy.

Anna Miżowska twierdzi, że należy zwrócić uwagę na jeszcze jedną ważną sprawę. Dzieci nie kryją emocji. Ich układ nerwowy nie jest jeszcze tak ukształtowany jak u dorosłych. Mają jeszcze niższy proces samokontroli, dlatego siła pokazania emocji jest większa niż ich hamowania.

- Dzieci działają instynktownie, impulsywnie, natychmiast odreagowują - dodaje Anna Miżowska. - Chętnie zaczynają rywalizować. Dużą rolę do spełnienia mają tu rodzice. Powinni nauczyć dzieci, że w życiu są sukcesy, ale też porażki i trzeba się z nimi pogodzić.

Trudno powiedzieć czy udział w takich programach przynosi dzieciom więcej korzyści niż strat.

Wydarzenia tygodnia w Łódzkiem. Przegląd wydarzeń 18-24 kwietnia 2016 roku

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki