Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Marszałek Grzegorz Schreiber po raz pierwszy publicznie skomentował tzw. "Łódzkie taśmy PiS"

Marcin Darda
Marcin Darda
Na piątkowej (5 lutego) nadzwyczajnej sesji łódzkiego sejmiku marszałek Grzegorz Schreiber (PiS) po raz pierwszy odniósł się publicznie do oskarżeń radnych Koalicji Obywatelskiej i zarządu Związku Międzygminnego Bzura, wedle których miał odblokować dotację i pozytywne decyzje dotyczące instalacji budowanej przez Bzurę dopiero po zmianach w jej zarządzie.
Na piątkowej (5 lutego) nadzwyczajnej sesji łódzkiego sejmiku marszałek Grzegorz Schreiber (PiS) po raz pierwszy odniósł się publicznie do oskarżeń radnych Koalicji Obywatelskiej i zarządu Związku Międzygminnego Bzura, wedle których miał odblokować dotację i pozytywne decyzje dotyczące instalacji budowanej przez Bzurę dopiero po zmianach w jej zarządzie.
Na piątkowej (5 lutego) nadzwyczajnej sesji łódzkiego sejmiku marszałek Grzegorz Schreiber po raz pierwszy odniósł się publicznie do oskarżeń radnych Koalicji Obywatelskiej i zarządu Związku Międzygminnego Bzura, wedle których miał odblokować dotację i pozytywne decyzje dotyczące instalacji budowanej przez Bzurę dopiero po zmianach w jej zarządzie.

Nadzwyczajną sesję łódzkiego sejmiku radni opozycji z KO i PSL zwołali m.in. po to, by wyjaśnić sprawę instalacji zagospodarowywania odpadów ZM Bzura w gminie Bielawy. W dużym skrócie: jest to inwestycja, która jest blokowana - według zarządu Bzury - przez ważnych urzędników administracji państwowej i samorządowej związanych z PiS. Najpierw przez byłego już wojewodę Zbigniewa Raua, teraz zaś nie wpisuje jej na listę instalacji komunalnych marszałek Grzegorz Schreiber (PiS), co ma zamykać przed ZM Bzura możliwość rządowego czy unijnego finansowania. Poza tym dotację wycofał także kontrolowany przez PiS Wojewódzki Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Bzura pozwała Skarb Państwa o 75 mln zł za bezprawne decyzje wojewody, bo tak je nazwał dwukrotnie sąd. Przed tygodniem ujawniono nagrania zarejestrowane podczas spotkania wspólników Bzury, które miało miejsce w styczniu 2020 r. Padły tam sugestie, że pozytywne decyzje i dotacja pojawią się w momencie, gdy do zarządu Bzury trafią osoby bardziej "życzliwe panu marszałkowi". Mimo, że wypowiedział je wójt gminy Bielawy związany z PSL, nagranie nazwano "Łódzkimi taśmami PiS". Wójt stwierdził, że ze Schreiberem nigdy nie rozmawiał, ale wskazał, że bez konkretów rozmawiał o ewentualnych zmianach w zarządzie z Marcinem Kosiorkiem (PiS), starostą łowickim, byłym doradcą wojewody Raua. Wójta radni KO nazwali "emiariuszem" marszałka.

Nigdy do nikogo żadnych emisariuszy nie wysyłałem, nigdy nikogo nie upoważniałem do żadnych wystąpień - mówił Schreiber bardzo emocjonalnym tonem. - Ja tę sprawę zgłosiłbym do prokuratury. A co wyście państwo zrobili? Co zrobili wasi przyjaciele, którzy przez rok trzymali w ukryciu te nagrania? Czy oni nie są funkcjonariuszami publicznymi, czy nie mieli obowiązku tego natychmiast zgłosić? Czy to jakiś żart? Minął rok i gdzie są efekty tych działań?

Schreiber dodał, że sprawą zajął się jego prawnik. Wiadomo, że chodzi m.in. o wezwanie do wyjaśnień wójta gminy Bielawy i wezwanie skierowane do łódzkiej PO o usunięcie z profili social media grafik z social media przedstawiających Schreibera i przewodniczącą sejmiku Iwoną Koperską (PiS) jako bossów "mafii śmieciowej" lub "układu śmieciowego". Po tym wezwaniu z FB zniknął profil "Platforma Łódź Bałuty", który udostępniał je jako pierwszy, ale cały zestaw grafik czy film z "Łódzkimi taśmami PiS" zostały przeniesione na profil PO województwa łódzkiego. Natomiast Jacek Lipiński, wiceprzewodniczący Bzury i burmistrz Aleksandrowa Łódzkiego, złożył w sprawie treści nagrań zawiadomienie do prokuratury pod kątem płatnej protekcji.

Sesja w temacie Bzury i taśm obfitowała we wzajemne oskarżenia i złośliwości ad personam. Na wniosek Waldemara Wojciechowskiego, szefa klubu PiS, do głosu na sesji nie dopuszczono przedstawicieli Bzury, co - autentycznie zszokowani radni KO - nazwali łamaniem prawa, lekceważeniem mieszkańców i standardami białoruskimi, tym bardziej, że miał to być najważniejszy punkt sesji. Andrzej Górczyński (Porozumienie), członek zarządu województwa stwierdził, że inwestycji w gminie Bielawy nie można wpisać na listę inwestycji komunalnych, ponieważ nie jest planowana, a jest w budowie. Informacje, wedle których brak wpisu uniemożliwia finasowanie rządowe czy unijne nazwał "bredniami". Dodał, że jeżeli ktoś Bzurze uniemożliwiał działanie, to zarząd województwa PO-PSL w 2011 r., który odmówił przyznania 50 mln zł dotacji ze względu na wadliwy wniosek.

Po godz. 19 rozpoczęła się dyskusja na temat instalacji Remondisu, która od dwóch lata czeka na decyzję marszałka dotyczącą wniosku o zwiększenie mocy, by w zwiększonym zakresie przetwarzać odpady komunalne. Po tym punkcie ma być głosowany wniosek klubów opozycyjnych o odwołanie przewodniczącej Koperskiej, której zarzucany jest konflikt interesów (jest wiceprezesem Eko-Regionu, spółki, która według radnych opozycji, ma korzystać na blokowaniu Remondisu w Łodzi - red.). Matematyka głosowań na sesji pokazywała jednak, że Koperska odwołana raczej nie zostanie.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki