Musical „Aida” Eltona Johna i Tima Rice’a w Teatrze Roma został wystawiony w wersji non-replica, czyli pozwalającej na autorskie odstępstwa od oryginału. Wersja autorska reżysera Wojciecha Kępczyńskiego, trzymając się klimatu pierwowzoru i jego społecznego przesłania koncentruje się na emocjonalności, aktorstwie, tańcu oraz współczesnym przedstawieniu miłości, z historii rozgrywającej się w starożytnym Egipcie.
Musicalowa „Aida” librettem nawiązuje do opery Giuseppe Verdiego, muzycznie to już międzykulturowy świat teraźniejszości oraz bogactwo kompozytorskiego talentu i inspiracji Eltona Johna. Od charakterystycznego dla niego popu z elementami rocka, przez bluesy, gospel, muzykę etniczną, po nawet rytmy reggae. Zmysłowo się to wszystko ze sobą miksuje w barwny muzyczny żywioł, znakomicie podkreślony, ale gdy trzeba - i ujarzmiony przez prowadzącego orkiestrę i zespół „Romy” Jakuba Lubowicza.
ZOBACZ
- Studenckie MEMY na nowy rok akademicki
- Inauguracja roku akademickiego w Szkole Filmowej
- Inauguracja roku UŁ. Rektor: nie ma miejsca na dyskryminację
- Inauguracja roku akademickiego w Uniwersytecie Medycznym
- Początek roku akademickiego na Wydziale Zarządzania UŁ
- Młodzi lekarze odebrali Prawo Wykonywania Zawodu. Zdjęcia
W tradycyjnie pomyślanej inscenizacji, nastawionej na dostarczenie jak największej satysfakcji widzowi, jednocześnie mającej stanowić zajmującą sceniczną opowieść, istotą było połączenie dużych umiejętności aktorskich z klasowym śpiewem. Obsada, która miałem okazję oglądać spełnia ów warunek mistrzowsko. Boskie są Zofia Nowakowska jako Amneris i Anastazja Simińska - Aida: potężne, przejmujące głosy, śmiałe, ekspresyjne zawłaszczanie sceny, zarazem kapitalne budowanie pełnych, niejednoznacznych postaci. Pierwsza pysznie oddaje naskórkowość istnienia w świecie, który zadowala się tym, co widzi; rozrywa serce pragnieniem zwyczajności w rzeczywistości, która domaga się od niej celebryckości. Druga mogłaby stać się symbolem kobiet rozumiejących wolność, jako możność samostanowienia, przy tym naturalnie i z mocą przekazuje rozdarcie między głosem serca a powinnością. Świetny jest też doskonale znany w Łodzi Marcin Franc jako Radames, który z roli na rolę staje się coraz bardziej wyrazistym i uniwersalnym artystą musicalowym. Statecznością, świadomością i pewnością siebie oraz pierwszorzędną kondycją wokalną imponuje Jan Bzdawka (Dżoser), bawi i wzrusza, z dużą lekkością tworzy rolę Mereba Michał Piprowski (współpracuje z łódzkim „Muzycznym”). Na widzów czekają trzy obsady - Amneris jest też związana z łódzką sceną Agnieszka Przekupień.
Napędem spektaklu są partie taneczne - choreografia ułożona przez Agnieszkę Brańską dodaje spektaklowi znaczeń, a świetni tancerze narzucają widowisku tempa. Zachwycają kostiumy Doroty Kołodyńskiej (i fryzury Jagi Hupało) - scena pokazu kolekcji strojów i nakryć głowy niczym u Paco Rabanne wyrywa z foteli. Zmyślna scenografia Mariusza Napierały, wzbogacona ścianami ledowymi, przypomina, że teatr to także prostota pomysłu, oddziałująca na wyobraźnię.
Widowisko ma celną konstrukcję, idealnie rozkłada emocje. W takim wydaniu miłość ma sens, wszystko zostaje też pięknie spuentowane - może nawet jednym kroczkiem za daleko. Warto się więc pospieszyć z wyprawą do tego świata - bo bilety idą jak woda... Nilu.
CZYTAJ INNE ARTYKUŁY
- Krzysztof Rutkowski śpi z rewolwerem i różańcem przy łóżku. Zobacz, jak mieszka!
- Piękno w stylu topless. Przyjemność bez ograniczeń? ZDJĘCIA
- Ślub Malwiny Smarzek. Zobaczcie zdjęcia z uroczystości!
- Ślub Krzysztofa Rutkowskiego z Mają Plich
- Zalew Sulejowski wysycha. Skutki suszy w regionie [ZDJĘCIA]
- Wyjątkowo ciepły grudzień a jaka będzie zima?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?