Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Niepełnosprawna Wiktoria znalazła już szczęśliwy dom. Teraz Ty możesz jej pomóc

Alicja Zboińska
Dziewięcioletnia Wiktoria to najważniejsza osoba przy świątecznym stole
Dziewięcioletnia Wiktoria to najważniejsza osoba przy świątecznym stole Grzegorz Gałasiński
Przy świątecznym stole mamy Mirosławy Antczak zasiadło w tym roku jedenaście osób. Wśród nich - jak w ostatnich latach - była też mała Wiktoria. Zajęła drugie co do ważności miejsce przy stole.

Od lat nikt w rodzinie Antczaków nie wyobraża sobie, by przy wigilijnym stole zabrakło 9-letniej Wiktorii. Zajmuje przy nim niemal najważniejsze miejsce. Niemal - bo to główne należy do pani Barbary - babci Basi - jak tytułuje ją większość rodziny.

Potrawy przygotowuje niemal cała rodzina. Niemal, bo pani Mirka jest z tego zwolniona. Dyspensa jest udzielana co roku ze względu na małą Wiktorię, która urodziła się bez rąk i nóg i wymaga bezustannej uwagi i pomocy.

Nie zawsze tak było, dziewczynka trafiła najpierw do domu dziecka. Prawdziwy dom podarowała jej dopiero łodzianka Mirosława Antczak, która nie mogła przejść obojętnie obok cierpienia maluszka. Pierwsze święta z Wiktorią nie były tak radosne. Pani Mirka spędziła je w szpitalu. Najlepszy prezent świąteczny otrzymała dopiero 30 grudnia 2004 roku - wtedy mogła Wiktorię zabrać do domu, formalności zostały dopełnione.

I choć nie było łatwo i zresztą do tej pory nie jest, to pani Mirka jak mało kto potrafi cieszyć się z najdrobniejszych nawet zwycięstw. A ostatnio powód nie był drobny: badania pokazały, że skrzywienie kręgosłupa u dziewczynki przestało się pogłębiać. Pomogła intensywna rehabilitacja, której niemal od początku poddawana jest Wiktoria.

Rehabilitanci i specjaliści często goszczą w niedużym mieszkaniu na łódzkiej Dąbrowie. Bez ich wsparcia Wiktoria nie czułaby się lepiej. - To właśnie regularne ćwiczenia zahamowały pogłębianie się skrzywienia kręgosłupa -podkreśla mama. - Córka regularnie ćwiczy też z logopedą.

Nieco lepiej jest także z płucami Wiktorii, choć pełnego zwycięstwa nie można jeszcze ogłosić. Od dwóch lat dziewczynka cierpi na ich chroniczne zapalenie, termometr to stały rekwizyt w rękach pani Mirki. Mama Wiktorii nie przepada za jednym pytaniem, zadawanym w różnych odmianach: czy nie żałuje, że zdecydowała się na opiekę nad Wiktorią, czy nie cofnęłaby czasu.

- Takie pytanie dla mnie nie istnieje - podkreśla mama Wiktorii. - Nie patrzy się do tyłu, rodzina, dzieci nie podlegają takim rozważaniom. Bywa ciężko i to bardzo - gdy trzeba prowadzić równoczesną walkę z wieloma chorobami, gdy brakuje sił: fizycznie i psychicznie, gdy przychodzi zmierzyć się z cudzą złośliwością. Czasem myśli się, że już nie da się rady, ale potem zadzieje się coś dobrego i... znów są siły do walki.

Część życzeń i marzeń pani Mirki jest bardzo konkretna. W przyszłym roku chciałaby zabrać córkę nad morze na dłużej. W nadmorskim otoczeniu płuca dziewczynki spisują się lepiej. A łodzianka zrobi wszystko, by tylko jej córka poczuła się nieco lepiej.

Mirosława Antczak po cichu liczy też na bardzo specjalistyczne prezenty. Nie dla siebie, tylko dla Wiktorii. Listę otwiera wózek dostosowany do dziewczynki. Kosztuje ok. 11 tysięcy zł. Przydałby się pionizator dynamiczny, za który trzeba zapłacić ok. 20 tys. zł. Aż 84 tys. zł kosztuje specjalny wózek, który ma opuszczane siedzisko. Wiktoria mogłaby dostać się na niego sama, prosto z podłogi. Jego zakup to prawdziwe marzenie. Pozostają jeszcze protezy, zarówno rąk, jak i nóg. Koszt obu kompletów to wydatek ok. 80 tysięcy złotych.

Listę specjalistycznych urządzeń zamyka kamizelka do masażu płuc. Jest ona bardzo ważna, gdyż Wiktoria ma płuca ściśnięte właśnie znaczną krzywizną kręgosłupa. W najbliższych latach Święty Mikołaj będzie miał dużo pracy przy spełnianiu tych życzeń.

Łodzianka nie liczy tylko na świętego. Wymyśliła akcję: korki dla Wiktorki. Idea jest bardzo prosta - wystarczy zebrać nakrętki od butelek, sprzedać je firmie recyklingowej, a pieniądze przeznaczyć na rehabilitację dziewczynki.

Prosto, a zarazem skomplikowanie, bo nakrętki ważą mało, a za kilogram firma płaci 1,20 zł. Ale na apel mamy odpowiadają łódzcy kupcy, restauratorzy, a nawet kutnowskie przedszkole. Nakrętki zbierają osoby prywatne, których pani Mirka nigdy nie spotkała. Wiele wzruszenia wywołał telefon od dziewczynki, która nie tylko zebrała nakrętki, ale i skontaktowała się z panią Mirką. Łodziankę za gardło ścisnęło życzenie dziecka: żeby Wiktoria wyzdrowiała.

I to wszystkim tym osobom, często anonimowym, łodzianka jest bardzo, bardzo wdzięczna. Zresztą, nie tylko od święta...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki