Choć czasem radośnie jesteśmy porównywani do Nowego Jorku (i wbrew pozorom jest wiele wspólnych elementów, ale to inny temat), to nie jesteśmy miastem, które nigdy nie zasypia. Nawet w centrum. Najszybciej zasypiają osiedla, a przed snem w całym mieście słychać szczęk przekręcanych zamków, ryglujących mieszkania. To już nawet nie domy, tylko klatki, w których jedni odcinają się od reszty. Ze szczelnie zamkniętego samochodu widać, że strojem wieczorowym w Łodzi jest dres, najlepiej z kapturem. Wetknięci w dresy mężczyźni (a bywa, że i kobiety), zgrupowani w "kluby dyskusyjne" wyraźnie się nudzą. Zapewne do momentu, aż natknie się na nich jakiś przechodzień... O wiele trudniej jest po zmroku spotkać mężczyzn umundurowanych w bardziej eleganckie, niebieskie stroje - choćby siedzących w innym nocnym aucie i zajadających pączki. A szkoda, bo są miejsca w nocnej Łodzi, gdzie ich przejażdżki byłyby nadzwyczaj pożądane... Nocą pojedynczy łodzianie raczej się miastem przemykają, niż spacerują. Przemierzając autem nocne ulice miasta dość rzadko wyprzedza się nocne autobusy - z początkiem nocy pełne ludzi ponurych, nad ranem sapiące oddechem ludzi zmęczonych. W nocy Łódź niewiele pracuje (zresztą i w dzień nie za bardzo). Nad miastem nie unosi się choćby zapach licznych piekarni, nie mijamy osób poprawiających wygląd ulicy czy przystanków przed wysypem łodzian udających się do pracy. Noc w Łodzi jest też szczególnie ciemna - ciągle jeszcze duże miasto nie błyszczy się, nie mieni, nie świeci tak, jak robią to podobne wielkością miasta na świecie. Nocą w Łodzi jest cicho. Nad miastem noc zapada głucha. Tak bardzo chciałoby się, by nie przeniosła się na dzień...
Dariusz Pawłowski
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?