- To jest napad! Dawaj pieniądze! - krzyczeli do przerażonego kasjera uzbrojeni i zamaskowani bandyci. Zrabowali prawie 25 tys. zł i uciekli - większość za granicę. W napadzie brało udział 4 przestępców. Marcin G. i Adam L. zostali już skazani, zaś szef bandy i mózg napadu, Rafał K., nie żyje.
Został tylko 33-letni Andrzej B., który przez kilka lat ukrywał się zagranicą, a gdy stwierdził, że dalsze ukrywanie się nie ma sensu, wrócił do Łodzi. 5 października 2011 roku zgłosił się do VIII komisariatu na Górnej i przyznał do napadu. Grozi mu do 15 lat więzienia. Akt oskarżenia w jego sprawie trafił właśnie do Sądu Okręgowego w Łodzi.
Do napadu na filię banku PKO SA przy ul. Kurczaki doszło 18 października 2000 roku. Tuż przed napadem Rafał K. kupił dla wspólników 3 pistolety gazowe. Broni nie dostał jedynie Marcin G., który miał stać na czatach na zewnątrz banku.
Jego wspólnicy założyli kominiarki, wtargnęli do środka i pistoletami gazowymi sterroryzowali kasjera. Rafał K. dla postrachu oddał strzał w górze i zażądał wydania pieniędzy. Kasjer wydał gotówkę i nacisnął przycisk alarmu. Bandyci, którzy zostali sfilmowani przez kamerę monitoringu, szybko wybiegli. Spotkali się w mieszkaniu Adama L., gdzie podzieli się łupami.
Już 3 listopada 2000 roku Marcin G. zgłosił się na policję i opowiedział o napadzie, zaś jego kompani ukryli się poza granicami kraju.
Na podstawie Europejskiego Nakazu Aresztowania w listopadzie 2007 roku we Włoszech został zatrzymany Adam L.
Podczas przesłuchania Andrzej B. wprawdzie przyznał się do napadu, ale przekonywał śledczych, że posługiwał się nie bronią gazową, a jedynie jej atrapą.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?