Ukazał się kilka dni temu ranking dotyczący przeciętnego wynagrodzenia w przedsiębiorstwach za pierwsze trzy kwartały ubiegłego roku. Wynika z niego, że najlepiej jest w Katowicach, gdzie średnio zarabia się prawie 5 tys. zł, Łódź zaś mieści się w środku stawki ze średnią 3344 zł. Ale za to owo przeciętne wynagrodzenie było aż o 174 zł wyższe niż w tym samym okresie w roku poprzednim.
Cóż, możemy tyko żałować, że nie mamy górników, którzy podbiliby nam średnią, tak jak to się dzieje w Katowicach. Mamy za to wielu łodzian, którzy zapewne te dane przeczytają z niemałym zdziwieniem. Co miesiąc wiedzą bowiem, że w Łodzi w wielu firmach (także tych odtrąbianych jako zbawienny zagraniczny inwestor odmieniający los miasta) zarabia się marnie, a ostatnie podwyżki były w dniu, w którym firma powstawała.
Inna sprawa, że dobrze jeżeli w ogóle się zarabia. Firmy umocowane w Łodzi od lat, często walczą o przeżycie, raczej zwalniają niż zatrudniają, a wchodzące do naszego miasta wielkie światowe koncerny (które miały sprawiać, że a to będziemy centrum agd, a to obsługi biznesu) zatrudniają tyle osób (oczywiście na tle wciąż niemałej populacji Łodzi), co kot napłakał. Rzeczywistość ciągle się zderza z pr-em i rankingami.
Marnie się zarabia, to i marnie się wydaje. Rodacy narzekać lubią i potrafią, ale warto posłuchać np. restauratorów (tzn. tych, którzy proponują klientom jedzenie, a nie paszę) - w zdecydowanej większości będą narzekać, że Łódź to trudne miasto dla ich branży. A przecież wiadomo, że jak kasy mało i czasy trudne, to najpierw rezygnuje się z przyjemności. Wykorzenienie natomiast przez lata bezstresowego korzystania z przyjemności owocuje społeczeństwem smutnym, sfrustrowanym, zniechęconym i obrażonym na wszystkich. Czyli łódzkim.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?