Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Podwójne zabójstwo pod Kaliszem. Piotr M. skazany na 25 lat więzienia [ZDJĘCIA]

Wiesław Pierzchała
27-letni Piotr M. zgodził się na publikację swojego wizerunku
27-letni Piotr M. zgodził się na publikację swojego wizerunku Maciej Stanik
Piotr M. został skazany na 25 lat więzienia za zabójstwo siekierą dwóch kobiet. Wyrok zapadł w czwartek w Sądzie Apelacyjnym w Łodzi.

Na 25 lat więzienia Sąd Apelacyjny w Łodzi skazał wczoraj prawomocnie 27-letniego Piotra M. spod Poddębic. Prokuratura zarzucił mu okrutne zabójstwo toporkiem dwóch kobiet w gminie Opatówek pod Kaliszem: Moniki K., z którą miał romans, oraz jej matki Bronisławy J. W ten sposób podtrzymano wyrok Sądu Okręgowego w Kaliszu, zaś apelację obrony uznano za bezzasadną.

Sprawa była szczególna nie tylko z powodu samej podwójnej zbrodni, lecz także z tego względu, że jedynym dowodem winy były zeznania oskarżonego, które później zostały przez niego odwołane. Fakt ten wykorzystała obrona, która posunęła się nawet do tak śmiałej konstatacji, że to nie średniowiecze, aby sąd opierał się tylko na odwołanych wyjaśnieniach oskarżonego. Dlatego broniąca 27-latka Monika Krenc domagała się uniewinnienia Piotra M. lub skierowania sprawy do ponownego rozpoznania, ostro przy tym krytykując wyrok sądu niższej instancji.

- W sprawie tej spotkaliśmy się ze strony obrony z totalną krytyką ustaleń sądu pierwszej instancji, która to krytyka była jednak nieuzasadniona - zaznaczył sędzia Jarosław Papis uzasadniając wyrok.

Zauważył on, że nawet odwołane wyjaśnienia pozostają dla sądu ważnym dowodem.

Chodzi o to, że po zatrzymaniu przez policję 8 sierpnia 2011 roku Piotr M. złożył przed śledczymi obszerne wyjaśnienia, w których szczegółowo opisał okoliczności zabójstwa. Potem jednak wycofał się z tej relacji. Dlatego obrona uznała, że nie ma dowodów winy i Piotra M. należy uniewinnić. Pomyliła się, bowiem sądy w Kaliszu i Łodzi wskazały na inny, decydujący dla sprawy fakt.

- Biegli psychiatrzy wskazali, że defekty intelektualne oskarżonego nie pozwalały na to, aby odtworzył on tak drobiazgowo wersję narzuconą mu przez policjantów. Ponadto Piotr M. w swej relacji podał takie szczegóły, które mógł znać jedynie zabójca - podkreślił sędzia Papis.

I jeszcze jedna ważna kwestia. Otóż po zatrzymaniu śledczy oznajmili Piotrowi M., że są świadkowie jego zbrodni (takich świadków nie było) i że jeśli przyzna się do winy, to zostanie łagodniej potraktowany. Taką taktykę wytknęła śledczym obrona, jednak Jarosław Papis zauważył, że takie działania nie są zabronione.

Z ustaleń prokuratury wynika, że Piotr M. pojawił się w gminie Opatówek u Zdzisława G., który zatrudnił go do prac dorywczych i sezonowych. W zamian oskarżony miał dostawać 200 zł na miesiąc, a także mógł liczyć na darmowy nocleg, wyżywienie i alkohol.

Wkrótce Piotr M. nawiązał romans z Moniką K., która mieszkała ze swoją córką Katarzyną oraz z matką Bronisławą J. Ta ostatnia nie mogła znieść, że jej córka spotyka się z Piotrem M. Swej irytacji nie ukrywała, więc oskarżony postanowił się na niej zemścić. Stało się to 3 listopada 2010 roku, kiedy Monika K. poszła do sklepu, a jej córka do szkoły.

Oskarżony wziął toporek i poszedł z "wizytą" do Bronisławy J., która na widok intruza podniosła głos i zażądała, aby sobie poszedł. Wówczas sprawca wyjął spod koszuli toporek i zadał cios w głowę kobiety, która osunęła się na podłogę. Później oskarżony tłumaczył, że chciał ją jedynie nastraszyć i ukarać za inwektywy pod swoim adresem.

Niebawem do mieszkania wróciła Monika K. z zakupami. Na widok matki leżącej ma podłodze zamarła. Torbę z zakupami postawiła na stole, podbiegła do matki i zauważyła krwawą ranę na głowie. Domyśliła się, co się stało. Chciała uciec, ale nie zdążyła. Oskarżony złapał ją, przewrócił na podłogę i zaczął uderzać toporkiem. Zapewne nie chciał, aby przeżył świadek jego zbrodni.

Po godzinie 15 Katarzyna wróciła ze szkoły i doznała wstrząsu na widok zmasakrowanych ciał mamy i babci. Dziewczyna szybko wybiegła z domu i wezwała pomoc. Okazało się, że jej mama nie żyła, a babcia zmarła po przewiezieniu do szpitala w Kaliszu. Zabójca zaś spakował swoje rzeczy i następnego dnia wrócił do domu pod Poddębicami.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki