Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ptaszek na Gałęzi: Człowiek orkiestra

Awius Homer
Fikcja musi być prawdopodobna, aby stała się prawdą... Mirek Posuwisto-Zwrotny szedł do szefa jak na ścięcie. Od Basi Margarynowej wiedział, że Sylwin Bankowicz jest wściekły. A złość coacha niczego dobrego nie wróżyła.

- I co ty najlepszego wymyśliłeś! - wrzasnął Bankowicz, rzucając na biurko plik papierowych teczek, na których widniał napis: "101-lecie klubu".
- Ja, ja... - drżącym głosem próbował bronić się Posuwisto--Zwrotny.
- Nie mów do mnie po niemiecku. To, że znamy się z firmy produkującej ser szwajcarski, o niczym nie świadczy. Mirek, jak mogłeś pozwolić na to, że w gronie gwiazd naszego klubu znaleźli się ludzie, no wiesz, nie tacy, jakby to powiedzieć, nie po naszej linii. Oni zbojkotują naszą uroczystość.
- Ale ja przecież to zrobiłem świadomie!
- Taaak? Jak to?
- Słuchaj szef. Pewnie chodzi ci między innymi o zwolnionych przez nas z pracy Józka Młyńskiego i Teda Gape'a. Kibice ich wybrali i to trzeba uszanować. Nie ingerujemy w głosowanie, dzięki czemu pokazujemy wszystkim, że nie mamy do nikogo uprzedzeń. Nie ma u nas cenzury. Moglibyśmy ich zastąpić naszymi przyjaciółmi, ale tego nie robimy. Pewnie obaj tego nie docenią i nie przyjdą na uroczystość, ale trudno wymagać, aby ludzie przez nas zwolnieni pałali do nas uczuciem miłości.
- Ty masz rację Miruś. Już się uspokoiłem, przepraszam.

Posuwisto-Zwrotny wychodząc z gabinetu szefa promieniał z radości. Po raz kolejny odniósł sukces. Sprawy sygnowane kryptonimem "101-lecie klubu" załatwiał od ręki. Tak jak chociażby stworzył drużynę oldbojów, która zagrała na boisku w parku przeciwko działaczom. Każdy zawodnik wiedział, że trzeba sprawić radość szefowi. Że trzeba grać w ten sposób, aby i tak zawsze najlepszy był Bankowicz. Najcelniej pojął nauki Rafael Paw-Lis. On jeszcze w czasach profesjonalnej kariery tak umiał pokierować grą, by nie jedna, a obie drużyny były zadowolone. Rzadko musiał łapać się za głowę, gdy gole strzelali nie ci, co on chciał. Teraz fuszerki być nie mogło. W pokazowym meczu w parku idealnie podał do swego szefa. Bankowicz nie mógł nie strzelić gola i chwilę później rozdawał autografy.

Posuwisto-Zwrotny odniósł też sukces, gdy przygotowywał oprawę muzyczną na jubileuszowe obchody. Siedząc w poczekalni u dentysty kupił zeszyt do nut i napisał melodię, która stała się przebojem. Tę melodię miała odegrać na jubileuszowej gali specjalnie zaproszona orkiestra. Nie mogła być to orkiestra Gerda Millera, bo związki z krajem tego snajpera nie były ścisłe. Mogła natomiast wystąpić reprezentacyjna orkiestra z firmy produkującej ser szwajcarski.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki