Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Roman Gutek o festiwalach

Łukasz kaczyński
Trzeba sobie jasno powiedzieć, dla kogo organizuje się festiwal. "Dla wszystkich" nie da się. Z reguły festiwale przygotowuje się dla ludzi młodych. To oni mają energię.
Trzeba sobie jasno powiedzieć, dla kogo organizuje się festiwal. "Dla wszystkich" nie da się. Z reguły festiwale przygotowuje się dla ludzi młodych. To oni mają energię. Polskapresse/archiwum
Nie jest dobrze, jeśli lokalna polityka zaczyna się mieszać w sprawy związane z festiwalami, jak choćby w przypadku Camerimage - mówi Roman Gutek, prezes Gutek Film, organizator festiwalu Era Nowe Horyzonty.

Z czym kojarzy się Panu Łódź, z jakimi gałęziami kultury?

Przede wszystkim z tradycjami filmowymi, ze sztukami plastycznymi. Łódź uchodziła zawsze za miasto o silnych tradycjach awangardowych.

Pytam, bowiem eksperci powołani przez Biuro Promocji Urzędu Miasta za cenniejsze od festiwali filmowych uznali imprezy związane z hip-hopem. Tymczasem, gdyby odwołał się Pan do swoich doświadczeń, do festiwalu Era Nowe Horyzonty, czy można wskazać receptę na dobry festiwal? Istnieje taka?

CZYTAJ WIĘCEJ W DZIALE FORUM ŁÓDŹ

Przede wszystkim liczy się pomysł. Nie tyle punkty programu festiwalowego, co pewna idea przyświecająca całej realizacji. Musi też za nim stać osoba, która ma wyraźną koncepcję, gust, coś do przekazania widzowi. I to nie jest narcyzm. Organizując po raz pierwszy Nowe Horyzonty założyliśmy z Jakubem Duszyńskim, że chcemy pokazywać kino artystyczne, autorskie, trudne, czasem kontrowersyjne, że program zbudujemy na naszych subiektywnych wyborach. Festiwal miał uczyć kina, kształtować gusty. Dzięki nam wiele nazwisk niszowych twórców, jak Tsai Ming-Lianga, Guy Maddin, Aleksander Sokurow, Carlos Reygadas, zaczęło być znanych w Polsce. To dało nam wyrazistość na tle innych festiwali. Wybraliśmy wakacje i miasto Sanok, gdzie diabeł mówi dobranoc, by całym sobą można było zanurzyć się w festiwal, by nic nie przeszkadzało. Zawsze też dbaliśmy o naszych uczestników, wprowadzaliśmy liczne udogodnienia, tańsze noclegi, utrzymywaliśmy bezpośredni kontakt. To buduje zaufanie. Szybko okazało się, że w Sanoku, a potem także w Cieszynie szanse rozwoju nie były wystarczające, a my chcieliśmy robić wydarzenie znaczące w skali europejskiej. Gdy przenieśliśmy się do Wrocławia, festiwal miał już markę wyrobioną i 96 tysięcy widzów na ostatniej edycji. To więcej niż Warszawski Festiwal Filmowy. Na pierwszą edycję we Wrocławiu przybyło już 127 tysięcy. Trzeba sobie jasno powiedzieć dla kogo organizuje sie festiwal. "Dla wszystkich" nie da się. Z reguły festiwale przygotowuje się dla widzów młodych. To oni mają energię. Dla nich są one często pierwszą szansą na kontakt ze sztukę wymagającą, im nieznaną.

Jaki jest udział miasta Wrocław w budżecie Pańskich festiwali?

Tegoroczny budżet Era Nowe Horyzonty to 10 milionów złotych. Miasto daje 30 procent tej kwoty. Resztę musimy pozyskać sami. To duży budżet, ale w końcu jesteśmy jedną z największych imprez kulturalnych w Polsce. Mamy sponsora strategicznego, którym jest Polska Telefonia Cyfrowa, operator sieci Era. Wpływy ze sprzedaży karnetów i biletów, to około 10 procent budżetu. Resztę uzupełniają Polski Instytut Sztuki Filmowej, Ministerstwo Kultury, Urząd Marszałkowski, Unia Europejska, ambasady i instytuty kultury, mniejsi sponsorzy i partnerzy. Taki sam jest udział miasta w American Film Festival, ale w zestawieniu z ENH, jest to jeszcze dość mały festiwal z budżetem 1,5 miliona. Ale trzeba sobie jasno powiedzieć, że festiwale to jest działalność non profit, która nie przynosi zysków.

Dziś wszyscy organizują festiwale. Tak przynajmniej nazywają te imprezy...

To słowo ostatnio bardzo się zdewaluowało. Jestem przeciwnikiem finansowania wszystkiego. Uważam, że lepiej jest dotować kilka dużych imprez, ale większymi kwotami.

Czy Pana zdaniem jest jeszcze sens reanimować w Łodzi tego typu przedsięwzięcie jak Festiwal Dialogu Czterech Kultur?

Czego by o nim nie mówić, to jednak była marka. Trudno uwierzyć, że można było ją zaprzepaścić. Pojawiały się na nim wielkie nazwiska. Pamiętam doskonały koncert Kronos Quartet. Był to festiwal interdyscyplinarny i takie imprezy sprawdzają się bardzo fajnie. Z drugiej strony, cieszyły się one większym powodzeniem, gdy festiwali specjalistycznych było u nas dużo mniej. Teraz Polska otworzyła się na świat, przyjeżdża tu coraz więcej artystów, miasta przeznaczają na kulturę coraz większe kwoty. Wręcz zacięcie konkurują ze sobą. Tu jest jeszcze jeden aspekt. Nie jest dobrze, jeśli lokalna polityka zaczyna się mieszać w sprawy związane z festiwalami, jak choćby w przypadku Camerimage. Choć i silna osobowość dyrektora miała tu pewne znaczenie. Uważam, że między innymi o rozdziale pieniędzy powinni decydować po pierwsze specjaliści, znawcy danej branży, a po drugie, takie stanowiska jak dyrektor wydziału kultury powinny być apolityczne.

Jak wytypować te wydarzenia, które są dla miasta ważne?

Miernikiem zawsze będzie dla mnie liczba uczestników i oddźwięk. Nawet jeśli są to festiwale niszowe. Trzeba ocenić poziom artystyczny, a to nie jest problem dla osób, które trochę siedzą w kulturze. Trzeba też sprawdzać jak przebiegają festiwale, jakie wzbudzają zainteresowanie, czy jest oddźwięk przede wszystkim w mediach branżowych, specjalistycznych. Festiwale to nie są tylko czysto ekonomiczne wskaźniki. W ubiegłym roku badania wykazały, że ciągle w moim festiwalu więcej osób uczestniczy spoza Wrocławia. Dla miasta to wspaniale, że przyjeżdżają ludzie, zostawiają pieniądze w hotelach, restauracjach. Ale prezydent Dutkiewicz powiedział mi chyba już dwa lata temu: "My potrzebujemy młodej inteligencji. Potrzebujemy, by ludzie przyjeżdżali tu na studia". I miasto promowało swoje uczelnie na festiwalu. Bardzo ważna jest też ciągłość. We Wrocławiu prezydent Dutkiewicz jest już trzecią kadencję i można mówić o określonej strategii miasta. Miasta powinny mieć strategie dotyczące kultury i to nie na rok czy dwa. O tym co jest ważne, powinni jednak decydować eksperci. Trzy miasta, które starały się przyciągnąć do siebie Camerimage po wyjściu tego festiwalu imprezy z Łodzi, zwróciły się do mnie, abym przejrzał i ocenił ten projekt.
Rozmawiał Łukasz Kaczyński

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki