MKTG SR - pasek na kartach artykułów

W miastach patrzy się na... ludzi

Redakcja
Z Maciejem Tarkowskim z gdańskiego Instytutu Badań nad Gospodarką Rynkową rozmawia Piotr Brzózka

Załóżmy, że jest Pan prezesem dużego koncernu, może Pan inwestować gdziekolwiek. Zapytam przewrotnie: dlaczego nie wybiera Pan Łodzi?

Jestem prezesem dużego koncernu, więc naciskam na przyznanie mi ulg. Wiem, że Dell dobrze negocjował i dostał dobre warunki. Dostaję i ja - strefę, ulgi, zwolnienia. Łódź pozostaje w grze. Patrzę dalej: czy jest tu jedna kompetentna osoba, wydelegowana tylko do obsługi mojej firmy, która zajmie się wszystkim, pomoże przejść biurokratyczne sito. Jest, ale w innych miastach też. Pozostaje trzeci czynnik - psychologiczny, często lekceważony. Ludzie śmieją się, gdy ktoś mówi, że inwestor wybrał inne miejsce, bo nie było pola golfowego. Ale tak to działa, gdy parametry biznesowe są bardzo zbliżone. Jak więc rozumuje prezes koncernu? Jestem cudzoziemcem, mam tu mieszkać pięć lat. Rozglądam się, czy w Łodzi jest fajnie, czy jest gdzie pójść do kina, restauracji. No i właśnie w tym momencie Łódź przegrywa.

Ale w rankingu waszego instytutu bardzo wysoko oceniono atrakcyjność inwestycyjną Łodzi...

Podzieliliśmy Polskę na podregiony, na Łódź patrzymy jako całość wraz z miastami wokół. Ocenialiśmy atrakcyjność inwestycyjną dla przemysłu, gdzie Łódź zajęła trzecie miejsce, usług - miejsce pierwsze i nowoczesnych technologii - miejsce drugie.

Usługi... Wyglądamy przez okno i ciężko nam uwierzyć w pierwsze miejsce...

Atrakcyjność to potencjał, który nie przekłada się automatycznie na inwestycje. Łódź wypada dobrze, bo choć nie jest najlepszym ośrodkiem akademickim w kraju, ma na tyle dużo studentów, by inwestorzy mogli w nich wybierać. Druga rzecz - dobry dostęp do sieci teleinformatycznych, niezłe położenie komunikacyjne. Nawet jeśli z różnych względów ktoś nie korzysta z łódzkiego lotniska, ma w zasięgu Okęcie. Wbrew pozorom, kilkanaście firm już oferujących nowoczesne usługi w Łodzi to nie jest mało. W Trójmieście, gdzie pracuję, mamy podobny poziom.

Z kolei dla przemysłu jesteśmy atrakcyjni, bo mało zarabiamy. Szczerze mówiąc, nie ma się z czego cieszyć

To rzeczywiście zależy od punktu widzenia. Czynnik wynagrodzenia rzeczywiście jest bardzo ważny przy tego typu inwestycjach. Ale nie tylko. Inwestorzy szukają też miejsc, gdzie mieszkańcy mają doświadczenie w przemyśle, mają wpojoną tego typu kulturę i reżim pracy. To szczególnie ważne teraz, gdy szkolnictwo zawodowe jest w zapaści.

Jakość życia, koszty pracy, transport - który z tych czynników jest najważniejszy, gdy oceniamy miasto?

Przede wszystkim ludzie. Ważne jest, ile w danym mieście osób pracuje już w danym sektorze - bo to ludzie, których można podebrać z innych firm. Sprzyja wyższe bezrobocie. Ale na bezrobocie trzeba też patrzeć w relacji do liczby ofert pracy, co pokazuje, czy w danym regionie można dobrać specjalistów. Bierze się też pod uwagę parametry jakościowe - odsetek absolwentów szkół wyższych, zawodowych, średnich technicznych. Łódź ma na przykład sporą renomę, jeśli chodzi o osoby po studiach technicznych. Oczywiście, ważne też są niskie płace.

Nasi samorządowcy chwalą się skuteczną walką o inwestorów, prym w PR-owych działaniach wiedzie Łódzka Specjalna Strefa Ekonomiczna. Tymczasem IBnGR słabo ocenia naszą aktywność wobec inwestorów...

Porównaliśmy strefy ekonomiczne w 54 podregionach. Łódzki - nie mówię tu o całym województwie - zajmuje dopiero 22. miejsce. Pod względem powierzchni terenów inwestycyjnych wypadacie bardzo przeciętnie. Wprawdzie w przeliczeniu na 1 ha ponoszone nakłady inwestycyjne w Łodzi są powyżej średniej krajowej, ale już podobne przeliczenie w wypadku nowych miejsc pracy wypada słabo.

Czy Gdańsk kojarzy się z wolnością? Bo takie jest hasło marketingowe waszego miasta...

Z punktu widzenia inwestora to może być różnie odbierane. "Gdańsk miastem wolności" - to się kojarzy ze związkami zawodowymi, z tym, że trudno tu będzie prowadzić działalność gospodarczą.

Pytam o wolność w Gdańsku, bo hasłem marketingowym Łodzi może być różnorodność.

Jeżeli różnorodność oznacza, że jest dużo wszystkiego, to kroku do przodu się nie robi. Trzeba dopowiedzieć, czego to ma być różnorodność.

A czego to może być różnorodność? Z czym się Panu kojarzy Łódź? Bo 40 procentom Polaków - z niczym.

Miasto filmu. I ziemia obiecana. To jest superlegenda do sprzedania.

Biała plama na mapie
Jarosław Janowski - przewodnik

Turyści z całego świata zachwycają się Łodzią, ale dopiero po tym, jak do niej trafią. Bo w swoich miastach i krajach o Łodzi niewiele się dowiedzą.

Oprowadzałem kiedyś grupę uczniów z prywatnego gimnazjum w Szczecinie. W Łodzi mieli poznać architekturę z przełomu XIX i XX wieku. Przewodnika mieli wynajętego na jeden dzień, potem zaplanowano czas wolny. Jednak okazało się, że Łódź ma tyle do zaoferowania, że poprosili, by przewodnik oprowadzał ich przez całe trzy dni.

Podobnie reagują inni. Polacy najczęściej zatrzymują się w Łodzi w czasie podróży na wakacje. I po przyjeździe żałują, że nie zostawili sobie na zwiedzanie więcej czasu. W anglojęzycznym wydawnictwie "Welcome to Warsaw" przeczytałem kiedyś opinię Amerykanki, która oceniła Łódź jako najbardziej interesujące miasto w Polsce. W pełni się z nią zgadzam.

Niestety, Łódź jest białą plamą na mapie Polski. W broszurce, wydawanej w 12 językach przez Polską Organizację Turystyczną, Łódź pojawia się tylko raz - wymieniona jako jedno z dużych miast. Adresu informacji turystycznej już nie ma. Natomiast podręcznik o Polsce dla studentów geografii turyzmu poświęcił Łodzi tylko 17 zdań. Mało o Łodzi piszą też popularne przewodniki.

Jeżeli coś turystów zniechęca, to głównie wszechobecny brud. Kiedyś jedna turystka spytała mnie, czy skoro tramwaj jest tak brudny, to czy musi płacić za przejazd?

Byłem załamany
Mamodou L.Njie - student

Do Łodzi przyjechałem dwa lata temu z Gambii. Do wyboru Polski namówił mnie tata, bo tu studiowała moja kuzynka i była zadowolona. O Łodzi usłyszałem jeszcze u siebie, od agenta AHE. Trochę tam studiowałem, a potem przeniosłem się do Centrum Kształcenia Międzynarodowego Politechniki Łódzkiej.

Pierwsze wrażenia z Łodzi były straszne. Wysiadłem na Dworcu Fabrycznym i byłem załamany. Wszystko wyglądało nie tak, jak to sobie wyobrażałem. Wydawało mi się, że popełniłem błąd, bo Łódź nie jest miejscem do życia ani do nauki. Pamiętam, jak dzwoniłem do taty, a on mnie uspakajał, że na pewno się przyzwyczaję i wszystko jakoś się ułoży.

Teraz myślę, że miał rację. Łódź ma swoje dobre i złe strony, zwłaszcza jeśli jest się rodowitym Afrykaninem. Ja na przykład nigdy nie poszedłbym w okolice Limanowskiego. Znajomi byli i nie skończyło się to dla nich miło.

Lubię za to Piotrkowską czy centra handlowe, takie jak Manufaktura i Galeria Łódzka. Ale nie mogę powiedzieć, że jakieś miejsca pokochałem szczególnie.

Zwiedziłem Kraków, Wrocław, Warszawę, byłem też w górach. Tam zwiedzałem muzea, w Łodzi jakoś nie mam na to czasu i natchnienia. Gdybym miał wybrać teraz, pewnie wolałbym Wrocław albo Warszawę. Po prostu jest to przeciętne, polskie miasto, w którym mieszkam i studiuję. Choć w jakiś sposób stało się częścią mnie.

Najpierw trzeba mieć
Romuald Stachowiak - biznesmen

20 lat temu Szczecin, gdzie mieszkam, wygrywał z Łodzią 5:0, używając piłkarskiego porównania. Byliśmy miastem rozwiniętego przemysłu, przy granicy z Zachodem, płace były wysokie, bezrobocie niskie. W Łodzi zaczynała się gospodarcza zapaść. Dziś jest zupełnie inaczej. Rozwijająca się Łódź wygrywa z trwającym w stagnacji Szczecinem... powiedzmy 3:2. I nie widzę niczego, co mogłoby marsz Łodzi w górę zatrzymać.

Może sami łodzianie tego nie dostrzegają na co dzień, ale kogoś, kto gości tu raz na jakiś czas, mogą zachwycić nowe inwestycje. Jest ich mnóstwo. 3 lata temu nie mieliście żadnego przyzwoitego hotelu, spałem w Centrum, gdzie zimą było zimno, a latem jak w piekarniku. Teraz hotele są, a budują się kolejne. Inwestycje są najważniejsze. Jest takie pytanie: "mieć czy być?". Uważam, że najpierw trzeba mieć. Najwspanialsze miasta naszej cywilizacji, Ateny, Florencja, najpierw się wzbogaciły, a dopiero potem dały światu wspaniałą kulturę.

Z biznesowego punktu widzenia Łodzi urzeka mnie też centralne położenie. To dlatego tutaj, przy ul. Brukowej, ulokowaliśmy w latach 90. magazyny Komfortu, początkując chyba w logistyce modę na Łódź.

Co mi się nie podoba? Moja firma deweloperska miała tu kłopoty z urzędnikami, ale tak jest chyba w całym kraju. Nie podoba mi się też zaniedbana zabudowa i duża grupa zaniedbanych ludzi, którzy nie szukają już swojej szansy, pogodzili się z losem. Jest ich więcej niż w Szczecinie.

Wyburzyć rudery
Stanisław Mikulski - aktor

Urodziłem się w Łodzi. Dziś w niej nie mieszkam, ale często tu bywam, bo odwiedzam siostrę. To miasto bardzo się zmieniło, trakt Piotrkowska aż do Górniaka i Manufaktury jest naprawdę imponujący. Na plus dla Łodzi zaliczyłbym również wspaniałą halę sportową, która doskonale promuje to miasto. Ale to jest, niestety, wszystko, co w tej chwili mogę powiedzieć pozytywnego.

Co mi przeszkadza w wizerunku Łodzi? Słabo znam przedmieścia, bo to jest już zupełnie nowe miasto, które zbudowano, gdy w Łodzi już nie mieszkałem. Dlatego te łódzkie dysonanse dostrzegam przede wszystkim na przykładzie centrum. Jest przepięknie odnowiona Piotrkowska, ale dwieście metrów dalej jest ulica Kilińskiego. Gdy jedzie tamtędy tramwaj, samochód na jezdni ledwo się mieści, ale to i tak niewielki problem przy potwornie odrapanych ruderach, które kiedyś były kamienicami. Stoją tam już chyba po sto lat i nikt nie ma odwagi, by je wyburzyć. To bardzo smutny widok, tym bardziej że w okolicy powstają zupełnie nowe, naprawdę nowoczesne budynki. A to znaczy, że można... Daj Boże, by to się zmieniło. By wreszcie te rudery wyburzyć i postawić tam coś nowoczesnego, pięknego, z czego to miasto będzie słynąć. Bo rozpadające się kamienice w centrum miasta to jest dziś moim zdaniem największa wizerunkowa porażka mojego rodzinnego miasta. Jeśli to się zmieni, Łódź dostanie szansę, by być tak dobrze kojarzonym miastem jak Wrocław czy Poznań.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki