Widzę Łódź: Rok na co najmniej sześćset procent FELIETON

I słusznie, bo właśnie podkreślanie takich rocznic i wskazywanie na historyczność miejsca, w którym żyjemy buduje tożsamość mieszkańców miasta oraz cementuje wspólnotę, którą starają się tworzyć. Łódź, co również znaczące, obchodzi swoje święto na różnorodne sposoby, wśród których prawie każdy może znaleźć coś dla siebie, nawet jeżeli nie da się ukryć, iż w zdecydowanej przewadze to pomysły nieskomplikowanie ludyczne, przy braku tych z najwyższej, elitarnej półki. Tłumy pojawią się z pewnością na koncertach i występach kabaretów, rozgrywanych na pięciu scenach w mieście. Cieszy, że znalazła się też chociaż jedna estrada dla łódzkich wykonawców, choć może akurat z tej okazji należało do tematu podejść z większą intensywnością i uhonorować nawet weteranów popularnych gatunków - weźmy takich Trubadurów, którzy w tym roku obchodzą 60-lecie powstania, toż to przecież dziesięć procent historii miasta! W związku ze spodziewaną wizytą licznych gości pojawiły się też pomysły wielce kontrowersyjne, jak zorganizowanie pola namiotowego w zabytkowym Parku Poniatowskiego. Ale są też projekty wyśmienite, jak 600 obrazów na 600-lecie miasta. Będziemy mieli też balony, 600 nowych dębów i bezpłatną komunikację w świąteczny weekend. Bawmy się zatem i cieszmy świętem Łodzi. A potem dumni z miasta wymagajmy, by Łódź dbała o siebie naprawdę nie tylko od święta.