MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Wietrzenie starych murów Łodzi

Sławomir Sowa
Sławomir Sowa
Sławomir Sowa Grzegorz Gałasiński
Krytykować to każden jeden potrafi - mówi słusznie Ferdynand Kiepski. Ta uniwersalna prawda ma zastosowanie także przy podsumowaniu głosów po wyburzeniu zabytkowej zajezdni przy ulicy Dąbrowskiego. Warto przeanalizować, co mówi "każden jeden" i oddzielić napompowane emocjami głosy od tych rzeczowych. Bo emocjami łódzkich zabytków nie uratujemy.

Przede wszystkim należałoby podzielić środki zaradcze na te, które leżą w zasięgu miasta i miejskich instytucji, i te, które leżą w kompetencjach państwa.

Miejski konserwator zabytków Bartosz Walczak mówi, że należałoby wrócić do zapisów ze starej ustawy o ochronie zabytków, która transakcję sprzedaży zabytku uzależniała od zgody konserwatora oraz od planu na zagospodarowanie takiego obiektu, który przedstawiał potencjalny nabywca. Bardzo słusznie, ale Bartosz Walczak nie uchwali takiej ustawy. To wymaga lobbingu i inicjatywy parlamentarzystów. To samo dotyczy głosów domagających się zaostrzenia kar za burzenie zabytków. Rada Miejska w Łodzi nie przegłosuje nowelizacji kodeksu karnego.

Dobrze byłoby zastanowić się, co można zrobić tu, na miejscu. W przypadkach wyburzania starych obiektów rzuca się w oczy swoisty wyścig - czy inwestor zdąży wyburzyć obiekt przed wpisaniem go do rejestru zabytków. Z czego wynika takie działanie na chybcika? Przecież te wszystkie fabryki, wille i zajezdnie nigdzie się nie ukrywają, nikt ich nie ściga listami gończymi. Oczywiście udokumentowanie wartości historycznej czy artystycznej danego budynku wymaga czasu, ale przecież nie zajmują się tym szukający w ciemno laicy, a sama lista jest jednak ograniczona.

Druga rzecz. Jeśli się narzeka, że potencjalnych obiektów, które wymagają ochrony, jest zbyt wiele, to trzeba stworzyć hierarchię i w pierwszej kolejności zająć się tymi najważniejszymi. Nie można używać demagogicznego argumentu, że wszystkie stare obiekty są tak samo ważne. Dobrym krokiem w tym kierunku jest to, co właśnie robi Bartosz Walczak, który weryfikuje pozycje z gminnej ewidencji zabytków. Do końca października ma otrzymać opinie na temat wartości historycznej i artystycznej poszczególnych obiektów, a w grudniu zamierza przedstawić listę Radzie Miejskiej. Już wyobrażam sobie dyskusję nad tą listą.

Na koniec jeszcze telefon od Czytelniczki, która zadzwoniła tuż po wyburzeniu zajezdni: - Muszą istnieć zachęty finansowe dla inwestorów, żeby opłacało się zachować zabytek, z ewentualnymi modyfikacjami. Niech to będzie jakieś wsparcie finansowe albo zwolnienie z podatku od nieruchomości. Do tego powinno się promować tych właścicieli, którzy dbają o zabytkowe obiekty. Samymi karami ludzi nie zmusi się do zaniechania wyburzeń.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki