MKTG SR - pasek na kartach artykułów

By odbudować Łódź, spójrzmy na innych

Ireneusz Jabłoński
Ireneusz Jabłoński, przewodniczący Fundacji Projekt Łódź, członek zarządu centrum im. Adama Smitha
Ireneusz Jabłoński, przewodniczący Fundacji Projekt Łódź, członek zarządu centrum im. Adama Smitha
Rewitalizowanie miasta to pasjonujące zajęcie. I pod względem teoretycznych rozważań, i realizacji. Ten proces ożywienia gospodarczego, społecznego, przywrócenia ładu przestrzennego zdegradowanych obszarów miast może dotyczyć danego obiektu, kwartału czy większych miejskich przestrzeni.

Przeszły już do historii architektury i urbanistyki tak udane projekty, jak przebudowa doków w Londynie, osiedla tkaczy w Manchesterze czy części portowej miasta w Bremie. Rewitalizacje, prowadzone obecnie głównie w Europie, mogą mieć również wymiar praktyczny. Większość nas zna muzeum sztuki d'Orsay, powstałe w budynku XIX-wiecznego dworca w Paryżu. Także w Polsce mamy do czynienia z tak udanymi przedsięwzięciami, jak choćby odrestaurowanie i zmiana funkcji Starego Browaru w Poznaniu na elegancką galerię handlowo-usługową czy też w znacznie skromniejszym wymiarze, ale również udane zagospodarowanie Fabryki Trzciny w Warszawie.

Łódź jest miastem wymarzonym, aby prowadzić procesy rewitalizacyjne w każdym tym wymiarze, a więc ożywiania budynków, kwartałów, czy wybranych fragmentów miasta. Jest jednym z niewielu miast, w których pozostało tak wiele cennej poprzemysłowej architektury, gdzie zostały zachowane praktycznie w całości XIX-wieczne założenia urbanistyczne. Posiadamy fabryki, na mapie miejskiej przestrzeni przeplatające się z tuż obok stojącymi rezydencjami dawnych właścicieli, a także mieszkaniami robotników. Najlepszym i najwspanialszym przykładem takiej perełki urbanistycznej i architektonicznej jest oczywiście obszar Księżego Młyna, posiadający własną tajemnicę, duszę oraz niepowtarzalny urok.

Niestety, obszar ten do tej pory nie ma spójnej koncepcji zagospodarowania i wykorzystania, czy choćby projektu komunikacyjnego połączenia z miastem. Najciekawsze obiekty były dotychczas sprzedawane dość przypadkowo oraz chaotycznie deweloperom, którzy co prawda realizują ciekawe przedsięwzięcia biznesowe, ale niewpisujące się w całość, bo tej po prostu... nie ma. Jest to w Łodzi przykład braku wyobraźni i potencjału organizacyjnego rządzących miastem przez ostatnich kilka kadencji.

Rewitalizacja powinna być jednym z głównych zagadnień, znajdujących się w centrum uwagi władz miejskich, jak i środowisk, dla których ład przestrzenny i dbanie o zabytki kultury materialnej stanowi pewną wartość. Dlatego dziwi fakt zezwalania na prymitywne wyburzenia starych obiektów, żeby w ich miejsce postawić przypominające bunkry żelbetonowe konstrukcje, wypełnione betonem, szkłem i blachą. Robiące wrażenie ładnych, ale na pewno, nie całkiem przyjaznych.

Jak rewitalizacja powinna być prowadzona? Nie musimy w tym zakresie wymyślać prochu, w wielu miejscach na świecie te procesy już realizowano. I to realizowano naprawdę udanie. Powinna być projektem wspólnym osób prywatnych i władz, niemniej inicjatywa, nadanie pewnego kierunku działań, wykazanie pewnego dobrego klimatu dla tego tematu jest rolą gospodarzy miasta.
Nieduże obiekty powinny być przekazane właścicielom prywatnym i poddawane samodzielnym, w oparciu o środki prywatne, programom rewitalizacji, tak aby mogły zachować swoją bryłę i urok, ale równocześnie spełniały pożądane dzisiaj funkcje. Jest wiele przykładów tego typu udanych przedsięwzięć. Poczynając od najstarszej rewitalizacji, czyli siedziby straży pożarnej na Księżym Młynie, biurowcu Textorial Park czy budynków Politechniki Łódzkiej.

Natomiast w przypadku większych fragmentów miasta, jak Księży Młyn czy praktycznie całe Śródmieście, potrzebne jest kompleksowe spojrzenie. Należy opracować koncepcję urbanistyczną całych obszarów i wreszcie odbudowywać obiekty kwartał po kwartale, zgodnie z planem, adaptując ich funkcje do potrzeb XXI wieku, w części angażując pieniądze publiczne, w części zapraszając prywatnych deweloperów.
Wydaje się właściwym, przy mnogości obiektów, które wymagają odnowy, aby samo miasto wystąpiło w roli inwestora realizującego te procesy, choćby wprowadzając do budynków, dla których trudno znaleźć inwestora prywatnego ze względu na ich wielkość czy stopień zniszczenia, funkcje publiczne - sale wystawowe, muzea czy urzędy. Może się to wpisać z powodzeniem w tak propagowaną przez jego włodarzy aktywną gospodarczo rolę w czasach światowej dekoniunktury.

Pewnie sceptycy powiedzą na to teraz, że poza tym narzekaniem możemy się pochwalić kompleksem Manufaktury, który przyciąga mieszkańców i osoby przyjezdne pragnące zrobić zakupy, ale też choćby pooddychać jego atmosferą, odwiedzić kawiarnie, muzeum czy kino. Tak, jest to sukces. Tylko warto przypomnieć, że realizacja ta odbyła się wbrew władzom miasta. Była opóźniona, gdyż władze Łodzi nie potrafiły porozumieć się z inwestorem, zamierzającym w rumowisko po zakładach Marchlewskiego zaangażować blisko 120 milionów euro. Wykłócano się o szczegóły, jak szerokość jezdni, którą miasto miało wybudować, jakby nie miała ona służyć mieszkańcom Łodzi, ale być dodatkowym bonusem dla inwestora.
Zatem - ciesząc się z Manufaktury i mogąc się nią pochwalić nie tylko w kraju, ale i za granicą - należy pamiętać, że to przedsięwzięcie powstało dzięki determinacji inwestora oraz grupy zapaleńców: architektów, urbanistów i finansistów, którzy je zaplanowali i mimo nieprzyjaznej atmosfery zrealizowali. Kontrapunktem do tego obszaru jest Księży Młyn, gdzie zabrakło inwestora i takiego globalnego zainteresowania obszarem. Dlatego tak chaotycznie i niekonsekwentnie jest dziś przebudowywany.

Czy możliwe jest włączenie na dużą skalę mieszkańców i przedsiębiorców w proces rewitalizacji? Oczywiście, że tak, ale miasto musi przyjąć rolę jego moderatora, który go zaplanuje, przygotuje i będzie nadzorował właściwe jego prowadzenie. A niekiedy - przydatne może się okazać inne nieco spojrzenie na priorytety oraz sposoby ich realizacji.

Dobrym przykładem takiej pożądanej postawy władz miasta byłoby wykorzystanie zapału, zaangażowania, wyobraźni, wreszcie pieniędzy łódzkiego przedsiębiorcy, który własnym sumptem wymyślił i opracował koncepcję budowy Nowego Centrum Łodzi. To śmiałe założenie zbudowania nowego miasta w poindustrialnej, zdewastowanej i przypominającej najgorsze czasy PRL części Łodzi nie zyskało dotychczas istotnego wsparcia, a sam przedsiębiorca pozostał pozostawiony sam sobie. Połączenie inicjatywy i wyobraźni osób prywatnych z możliwościami administracyjnymi i organizacyjnymi miasta mogłoby dać efekt bardziej pozytywny niż w Manufakturze, ale do tego, poza zapaleńcami i patriotami lokalnymi, trzeba jeszcze włodarzy z dużą wyobraźnią, umiejętnościami menedżerskimi i determinacją do realizacji takich odważnych projektów.

Trzeba mieć nadzieję, że Łódź, nadal bogata w cenne obiekty, będzie jeszcze miała więcej szczęścia w przyszłości. Inicjatywy lokalne, przedsiębiorcy i organizacje pozarządowe, jak na przykład Fundacja Ulicy Piotrkowskiej, znajdą godnego partnera w szeroko rozumianych władzach miasta i wszystkie one będą mogły w sposób systematyczny, przemyślany i uporządkowany działać na rzecz odtworzenia tego, co jest naszą unikatową wartością, przedstawioną tak pięknie w literaturze i filmie, tego co nazywamy ziemią obiecaną. Właśnie po to, by na tę ziemię obiecaną łodzianom - przywrócić.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Inflacja będzie rosnąć, nawet do 6 proc.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki