MKTG SR - pasek na kartach artykułów

PiS wycina ku chwale PO

Marcin Darda niepolitycznie
Marcin Darda
Marcin Darda Dziennik Łódzki/archiwum/Grzegorz Gałasiński
PiS naprawdę nie potrzebuje demokratyzacji. To jest partia, w której odbywa się w pełni nie dość, że demokratyczny, to jeszcze do bólu szczery dialog.

Nie chodzi o to, że łódzki PiS dołącza się do referendum w poniedziałek, a w środę kilkunastu innych członków partii zupełnie oficjalnie tę decyzję kontestuje. To, jak na PiS było bardzo pluralistyczne niesłychanie, ale i tak nie w tym rzecz.

Tych spośród buntowników, którzy rzeczywiście do PiS należeli, centrala zawiesiła na wniosek szefa PiS w okręgu łódzkim Marcina Mastalerka. Jemu, choć nie tylko jemu, towarzyszy takie przekonanie, że większość owych buntowników zarabia u prezydent Zdanowskiej na miejskich posadach, zatem musieli zamanifestować lojalność. Tyle, że na tym się nie skończyło, a strzał nadszedł ze strony, której nikt się nie spodziewał.

W ekipie, którą Mastalerek przeznaczył na odstrzał, jest Anna Kamińska, radna sejmiku z PiS. Na sesjach zazwyczaj milczy, ale trzeba przyznać, że jak już się odezwie na płaszczyźnie czysto partyjnej, może zaboleć. W okolicznościowym oświadczeniu napisała, że zastraszana się czuje, lęku o stratę stołka też nie czuje. "(...) Zaryzykuję stwierdzenie, iż urodzony w Szczecinie, kandydujący do Sejmu z powiatu sieradzkiego, a przebywający w Warszawie PAN Poseł nie zna specyfiki Łodzi" - brzmi fragment oświadczenia. Rzeczywiście ryzyko to spore, bo poseł Mastalerek jest nadzwyczaj wrażliwy na wytykanie mu "spadochroniarstwa", musiało więc zaboleć.

Radna Kamińska głośno powiedziała to, o czym w PiS boją się nawet pomyśleć, ale znów nie w tym rzecz. Rzecz w tym, że owszem można by przyrównać jej odwagę do Zbigniewa Ziobry, ale jego krytyka była obliczona na zabranie ze sobą jak najwięcej ludzi z PiS. Obawiam się zatem, że odwaga radnej Kamińskiej może być podyktowana i tym, że uznała, iż właściwie to jest już z PiS wyrzucona. To "obawiam się" wcale nie wynika z tego, że ze mnie jakiś fanatyk PiS. Nie jestem nim. Ale nie jestem też fanem PO. Dlaczego to ma znaczenie? Bo przez całą minioną kadencję w sejmiku obserwowałem jak krajowe czy lokalne konflikty stopiły klub PiS, a wzmocniły PO do tego stopnia, że tej PO nie miał już kto krytykować i patrzeć jej na ręce. A to jest oznaka dosyć zatrważająca, nawet jeśli uznać, że większość wystąpień PiS to czysty populizm. Topnienie PiS to może być proces, który na stałe wejdzie w harmonogram działania ich klubu w sejmiku. Co mnie to obchodzi? Nic. Ale jeśli z racji zawodu wysłuchuję komentarzy, że wszystko "co złe, to PO", to też uznaję, że PiS nie jest już w stanie wygrać żadnych wyborów. W tej partii rządzi centrala, region nie ma nic do powiedzenia, dlatego jedyne co może zrobić, to nawzajem się powycinać. I tak robi, zresztą ku chwale PO.
Marcin Darda

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki