MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Willa Boników. Zapomniany łódzki zabytek

Wiesław Pierzchała
Krzysztof Szymczak
Willa Boników przy ul. Narutowicza 34 jest mało znana, gdyż od ulicy zasłania ją 7-piętrowy plombowiec. Głucho też o niej w książkach o Łodzi.

Wszystko zaczęło się tuż po powstaniu styczniowym, kiedy działkę przy obecnej ul. Narutowicza 34 za tysiąc rubli nabył Jan Bonik i w 1876 roku przekazał swoim dzieciom: Rudolfowi i Eugenii. Z ustaleń wojewódzkich służb konserwatorskich wynika, że Rudolf spłacił siostrę i jej męża - Wilhelma Ludwiga i stał się jedynym właścicielem nieruchomości. Po śmierci Rudolfa w końcu XIX stulecia działkę odziedziczyły jego dzieci: Emma, Oskar i Rudolf -junior. I to właśnie one na początku XX wieku zbudowały stylową, piętrową rezydencję z wieżyczką, dachem mansardowym i tarasem z ażurową, murowaną balustradą. Oczywiście największą ozdobą willi, jej wyróżnikiem, jest narożna, ośmioboczna wieżyczka zwieńczona dachem stożkowym. Wzrok przyciągają też inne dekoracje, jak gzyms kostkowy, girlandy w płycinach czy dwa ozdobne szczyty w dachu wyglądające jak fasady małej greckiej świątyni. Jest to tzw. aedicula.

CZYTAJ: Zabytkowa willa i fabryka przy Narutowicza staną się centrum biznesu

Przełom w dziejach nieruchomości nastąpił w 1908 roku, kiedy Bonikowie za 23 tys. rubli sprzedali ją małżonkom Chai i Dawidowi Szapiro. Sytuacja na parceli wyglądała wówczas w ten sposób, że od strony ulicy stał domek parterowy, za nim - otoczona ogrodem- wznosiła się opisywana willa, zaś na końcu podwórka stała piętrowa tkalnia. I tylko rezydencja się nie zmieniła, bowiem na początku lat 60. XX wieku będący w kiepskim stanie domek został zburzony i w jego miejscu w 1964 roku postawiono 7-piętrowy blok, który zasłania willę i podwórko. Tkalnia też się zmieniła, gdyż Szapirowie podwyższyli ją o dwie kondygnacje, natomiast w czasach PRL zbudowano łącznik między willą a tkalnią. Niestety, na rozbudowie tkalni Szapirowie wyszli jak Zabłocki na mydle. Zaciągnęli kredyt i przeinwestowali. Popadli w długi, gdyż fabryka nie przynosiła spodziewanych dochodów. Dlatego w roku cudu nad Wisłą podjęli decyzję o sprzedaży nieruchomości. Nabywcami okazali się wierzyciele: Zylberbergowie (kupili 30 proc. parceli) oraz Udla i Fajwusz Kajzerowie (70 proc.). Oba małżeństwa tworzyły spółkę Kajzer i Zylberberg działającą na Górnym Śląsku. W 1924 roku przenieśli się do Łodzi i uruchomili tkalnię.

Zylberbergowie - po śmierci Fajwusza Kajzera - sprzedali swoją część nieruchomości za prawie 45 tys. zł Moszkowi i Dwojrze Ostrowskim, którzy w 1926 roku przenieśli tu - z ul. Piotrkowskiej 55 - swoją drukarnię i introligatornię, a potem skład papieru. I właśnie ówcześni właściciele, czyli Ostrowscy i Udla Kajzer mieszkali w stylowej rezydencji, chociaż był okres, że jej parter wynajmowano - m.in. mieścił się tam sklep Pinczewskiej. I tak było do drugiej wojny światowej.

W czasach PRL w dawnej tkalni była m.in. drukarnia, zaś użytkownikiem działki najpierw były Zakłady Mechaniczne Przemysłu Poligraficznego "Grafmasz", a potem Fabryka Maszyn Introligatorskich "Introma". I właśnie do niej należała willa, w której znajdowały się biura. Odbiło się to niestety na wyposażeniu rezydencji, w której do dziś nie przetrwały dawne sprzęty i piękne dekoracje.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki