Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kropiwnicki: tekst The Sun jest przesadzony, ale sprowokowany polityką władz

Joanna Leszczyńska
Jerzy Kropiwnicki, były prezydent Łodzi.
Jerzy Kropiwnicki, były prezydent Łodzi. Krzysztof Szymczak
Pojawianie się publikacji na temat wymierających miast, umierającego przemysłu w różnych częściach świata na ogół owocowało tym, że takie miejsca stawały się "trędowate". Miasta, którym przyklejano opinię wymierających ośrodków czy biedy miały potem duże trudności, by taki image zmienić. Tam, gdzie zaczyna się pojawiać "zapach śmierci", odstrasza to szczególnie potencjalny biznes. Z Jerzym Kropiwnickim, byłym prezydentem Łodzi, rozmawia Joanna Leszczyńska.

Ma Pan poczucie, że mieszka w "mieście pijaków, starców, stojących za chlebem i zrujnowanych budynków"?

Obraz przedstawiony przez gazetę "The Sun" jest zdecydowanie przesadzony. Jednak niektóre rzeczy martwią mnie. Ulica Piotrkowska po zmroku wygląda bardzo smutno. Postawienie wyłącznie na gastronomię i zaniedbanie wspierania działalności handlowej musiało spowodować opustoszenie tej ulicy w ciągu dnia. Dopiero wieczorem zaczyna się nieco większy ruch, ale tylko teraz, kiedy dekoracje świąteczne rozświetlają ulicę i czynią ją przyjemną dla spacerowiczów.

Czyli w tym artykule jest pokazana część prawdy o Łodzi?

Częściowo ten artykuł jest skutkiem zaniechania przez władze miasta intensywnego promowania go poza granicami kraju lub też promowania go w sposób negatywny. Rok temu mieliśmy bardzo korzystną dla Łodzi publikację w jednej z największych gazet amerykańskich, umieszczających Łódź wśród dziesięciu miejsc, które koniecznie trzeba było odwiedzić. Wymieniano m.in. Festiwal Camerimage, Festiwal Dialogu Czterech Kultur, czyli imprezy, które zniknęły. Tak już jest, że w momencie, kiedy w świecie kultury zaczyna się negatywna debata na temat jakiegoś miasta, można się spodziewać wszystkiego złego. Konflikt władz miasta z głównym inwestorem Centrum Dialogu miał swój rezonans zagraniczny, podobnie niedawna wypowiedź Davida Lyncha. Na pochyłe drzewo wszystkie kozy zaczynają skakać, czego dowodem jest ten artykuł. Chociaż jeszcze raz podkreślam, że jest on przesadzony i wyrządza krzywdę obrazowi naszego miasta i mieszkańcom. Ale jest on trochę sprowokowany polityką władz. Smutne jest to, że 90 procent wpisów blogerów jest zgodne z treścią tego artykułu.

Jak władze Łodzi powinny zareagować na tę publikację?

Należałoby się zastanowić nad zorganizowaniem dla przedstawicieli różnych gazet europejskich wizyty studyjnej. Trzeba też od nowa opracować strategię promocji Łodzi poza granicami Polski, ale także odbudować image miasta w świecie kultury i biznesu, bo on jest obecnie bardzo zły.

Może zagraniczni dziennikarze sami zaczną przyjeżdżać i pokażą miasto bardziej obiektywnie?

Wątpię. Pojawianie się publikacji na temat wymierających miast, umierającego przemysłu w różnych częściach świata na ogół owocowało tym, że takie miejsca stawały się "trędowate". Zajmowałem się takimi miejscami. Byłem dwukrotnie stypendystą w instytucie badań nad ubóstwem w USA. Miasta, którym przyklejano opinię wymierających ośrodków czy biedy miały potem duże trudności, by taki image zmienić. Tam, gdzie zaczyna się pojawiać "zapach śmierci", odstrasza to szczególnie potencjalny biznes. Dlatego sprawy nie wolno zaniedbywać, bo niezależnie od tego, kto przyjdzie na miejsce obecnych władz, to odbudowa dobrej opinii Łodzi będzie niezwykle trudna.
Rozm. Joanna Leszczyńska

Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki