MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Najmniejsza parafia w Polsce: Siedlątków może i mały, ale za to pełen zapału, chęci i wiary

Krzysztof Kaniecki
Ksiądz Grzegorz Czaja, proboszcz parafii w Siedlątkowie, chciałby złożyć wielkanocne życzenia wszystkim Czytelnikom "Dziennika Łódzkiego": Z naszego urokliwego, maleńkiego sanktuarium przesyłam Czytelnikom z serca płynące życzenia, by Zmartwychwstały Chrystus wlewał w serca, jak najwięcej łask. Bądźcie mocni wiarą, nadzieją i miłością. Realizujcie się w życiowych misjach i powołaniach, by budować szczęście osobiste rodzin i społeczności, w której żyjemy. Szczęść Boże!
Ksiądz Grzegorz Czaja, proboszcz parafii w Siedlątkowie, chciałby złożyć wielkanocne życzenia wszystkim Czytelnikom "Dziennika Łódzkiego": Z naszego urokliwego, maleńkiego sanktuarium przesyłam Czytelnikom z serca płynące życzenia, by Zmartwychwstały Chrystus wlewał w serca, jak najwięcej łask. Bądźcie mocni wiarą, nadzieją i miłością. Realizujcie się w życiowych misjach i powołaniach, by budować szczęście osobiste rodzin i społeczności, w której żyjemy. Szczęść Boże! Krzysztof Kaniecki
Najmniejsza parafia w Polsce liczy zaledwie 32 rodziny. Jej proboszcz ksiądz Grzegorz Czaja chrzci więcej dzieci niż jest domów we wsi i udziela ślubów mieszkańcom koła podbiegunowego i Bahrajnu.

Najmniejsza parafia w Polsce jest usytuowana w położonym w depresji zalewu Jeziorsko Siedlątkowie w gminie Pęczniew. Chrześcijańska rodzina liczy tam zaledwie 125 osób, a za sprawą miejscowego proboszcza księdza Grzegorza Czai parafianie czują, że naprawdę tworzą tu duchową wspólnotę. Dzięki swojej niewielkiej liczebności parafia ma charakter bardziej rodzinny i to jest właśnie jej największym atutem.

- Jest nas malutko, co skłania do bliskich, sympatycznych i serdecznych relacji - zauważa duchowny. - Znamy się na wylot, jesteśmy zdani na siebie, więc wiadomo, że staramy się pomagać sobie nawzajem, aby ta parafia mogła się utrzymać, mogła normalnie funkcjonować i dawać radość nam i przyjezdnym. Pracując w tak maleńkiej parafii, wie się o każdej osobie niemal wszystko, ale staram się nie chwytać tej wiedzy, żebym nie był wścibski. Za to na pewno można na kolędzie więcej czasu poświęcić każdej rodzinie, by dłużej niż w innych parafiach pobyć z nią w duszpasterskim klimacie.

Tych rodzin w parafii św. Marka Ewangelisty w Siedlątkowie jest zaledwie 32. Za to tylko w minionym roku w XVII-wiecznym kościółku ksiądz Grzegorz Czaja udzielił 64 chrztów. To dwa razy więcej niż wszystkich domów w jego parafii! Jak to możliwe?

- Jesteśmy maryjnym sanktuarium, które ma bardzo rodzinny charakter - odpowiada ksiądz proboszcz Czaja. - U stóp Siedlątkowskiej Matki Pani i Królowej małżonkowie, którzy mają problemy z poczęciem dziecka, przyjeżdżają się modlić. W ich intencji sprawujemy eucharystię, wypraszają u Boga łaski, potrzebne dla tych rodzin. Z racji tego, że nasze sanktuarium jest położone niemal w centrum Polski, zjeżdżają tu całe rodziny, które organizują swoje rodowe zjazdy. Swój pobyt u nas łączą z eucharystią oraz zwiedzaniem naszego urokliwego sanktuarium. W maju spodziewamy się tu rodziny z Łęczycy. Wielu z nich wraca potem do nas, bo chce, aby ich dziecko zostało ochrzczone właśnie tutaj. A już regułą stało się, że na taki krok decydują się małżonkowie, którzy ślubują przed obrazem naszej Siedlątkowskiej Pani.

Proboszcz dodaje, że pewną ciekawostką jest, że w Siedlątkowie zawierane są nie tylko katolickie małżeństwa, ale także z przedstawicielami różnych wyznań i religii, którzy asystują katolikom w obrzędzie. - W tym roku w sierpniu pobłogosławię związek z hindusem oraz buddystą, ale były też dwa śluby z ateistami - mówi ksiądz Czaja. - Na ślubnym kobiercu stawały u nas w przeszłości osoby z tak egzotycznych krajów, jak Bahrajn czy zza koła podbiegunowego. Taki mamy zasięg!

Trzeba wiedzieć, że tylko w ubiegłym roku ksiądz Grzegorz Czaja udzielił aż 26 ślubów, a na ten rok ma zgłoszenia od kolejnych 22 par, które chcą, by to kapłan z najmniejszej polskiej parafii pobłogosławił ich sakramentalny związek małżeński. Dziś aż trudno uwierzyć, że na swój pierwszy ślub w Siedlątkowie ksiądz Grzegorza Czaja czekał... blisko trzy lata.

- Kiedy osiemnaście lat temu zawitałem do tej parafii, liczyła ona 181 osób - przypomina proboszcz. - Dziś jest ich już tylko 125, ale za to ludzie są tu wyjątkowo aktywni. Siedemnastu strażaków liczy tu straż pożarna, a ochotnikom udało się wybudować nową remizę. Działa prężnie strażacka orkiestra dęta, a i powstało Nieformalne Stowarzyszenie Miłośników Siedlątkowa, w którym prym wiodą nasze niewiasty. To wszystko są fajne elementy życia społecznego. Dobrze, że towarzyszy nam patrzenie ku dobremu, aby ten rozwój dalej postępował.

CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNEJ STRONIE

Prawie do końca ubiegłego stulecia Siedlątków był tylko małą wsią, w której mieszkańcy trudnili się głównie rolnictwem. Co niedziela chodzili do kościoła św. Marka Ewangelisty, który cudem został ocalony przed zburzeniem w trakcie budowy zbiornika Jeziorsko. Ponieważ spadała frekwencja wiernych, biskup planował włączyć parafię jako kościół filialny do sąsiedniej parafii Skęczniew. Jednak losy kościoła i parafii potoczyły się zupełnie inaczej, odkąd probostwo objął niezwykle dynamiczny, obdarzający każdego napotkanego ciepłym uśmiechem ksiądz Czaja.

Nowy proboszcz postawił sobie za cel uratowanie przed zniszczeniem zabytkowego kościoła i odbudowanie życia parafialnego. W niedługim czasie pozyskał sponsorów, dzięki którym kościół systematycznie odzyskuje dawny blask. Jak on to robi?

- Przede wszystkim dobrze stało się, że ten kościół i to wyjątkowe miejsce dzięki staraniom dwóch poprzednich proboszczów udało się zachować. Inaczej nie byłoby już czego ratować. Gdyby człowiek tylko siedział na miejscu, toby się nic nie działo - mówi z uśmiechem ksiądz Grzegorz.- Parafianie angażują się fizycznie w prace remontowe tam, gdzie nie potrzeba jakiejś specjalnej fachowości. Natomiast materialne wsparcie musi być z zewnątrz i tu dużo zawdzięczam grupom, które są ze mną związane we wszelakich posługiwaniach, Spółdzielczej Grupie Bankowej, producentom ryb słodkowodnych, myśliwym i braciom kurkowym. W okresie przed świętami Bożego Narodzenia i Wielkanocy jeżdżę po Polsce, głosząc rekolekcje, a przy okazji zawsze jakieś ofiary się zbiera. I tak ziarnko do ziarnka uzbiera się tego tyle, że wystarczy na nasze potrzeby.

Wyjazdy proboszcza służą też reklamie maryjnego sanktuarium w Siedlątkowie. Proboszcz wydał 18 tysięcy sztuk albumiku o tym miejscu. Gdzie tylko może, rozdaje też obrazki z wizerunkiem Madonny z Dzieciątkiem z Siedlątkowa oraz parafialne kalendarze.

- Dobrą modą stało się, że zorganizowane grupy, które przyjeżdżają do term w Uniejowie, odwiedzają przy okazji także naszą parafię - mówi ksiądz Czaja. - Na basenach mają odpoczynek dla ciała, a w Siedlątkowie umacniają ducha w naszym sanktuarium. I wiedzą, co robią, bo za wstawiennictwem naszej Siedlątkowskiej Matki, Pani i Królowej dzieją się tu cuda. Przez świadectwa osób, które ich doświadczyły, wlewają one w nasze serca dużo otuchy i nadziei. Będę chyba musiał założyć księgę cudów, by pamiątkę o nich zachować dla potomnych. To naprawdę cudowne miejsce nie tylko dla zakochanych i rodzin. Dlatego zapraszamy do Siedlątkowa w każdą niedzielę o każdej porze roku, szczególnie wiosną, latem i wczesną jesienią, by cieszyć się spacerami i urokami tego magicznego miejsca .

Najważniejszym wydarzeniem lokalnej społeczności co roku jest odpust parafialny, przypadający w pierwszą niedzielę września, ale od wiosny do późnej jesieni, jak tylko ruszy turystyczny sezon, w kościele tłoczno jest w każdą niedzielę.

- Latem to już pół godziny przed mszą musimy wyjść z domu, aby móc w ławce usiąść - uśmiecha się Halina Kaźmierczak z Siedlątkowa. - Tyle jest tu ludzi. A wszystko to zasługa naszego aktywnego, ekstraproboszcza. Tu wszyscy go kochają. Lubiany jest przez nielicznych parafian i ludzi z działek. Dzieci za nim przepadają.

CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNEJ STRONIE

- Parafia może być malutka, ale najważniejsze, że jest ożywiona - dodaje Zenon Kaźmierczak. - Ten kościół utrzymuje się tylko i wyłącznie dzięki naszemu księdzu. Swoimi wypowiedziami w kościele nasz proboszcz przyciąga ludzi niczym magnes. Proszę zobaczyć, ile my tu mamy chrztów. Czasami i po trzy w jedną niedzielę. To ewenement, tym bardziej że w parafii zostali już niemal sami starzy mieszkańcy. Młodzi wyjechali do miasta albo za granicę.

Już jutro padnie kolejny rekord chrztów. W Wielkanoc w siedlątkowskim kościele ten pierwszy w życiu sakrament przyjmie pięcioro dzieci. Ale może jeszcze więcej będzie w... Boże Narodzenie. Na grudniowe święta chrzest zaplanowały już cztery małżeństwa. Co ciekawe, wszystkie miały ślub właśnie tutaj, a teraz wyjechały na Wyspy Brytyjskie.

Księgarnia Dziennika Łódzkiego: www.ksiegarnia.dzienniklodzki.plKsięgarnia Dziennika Łódzkiego: www.ksiegarnia.dzienniklodzki.plKsięgarnia Dziennika Łódzkiego: www.ksiegarnia.dzienniklodzki.pl

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki