Widzę Łódź: Ciche miasto akademickie [FELIETON]

Sądząc po samej liczbie szkół wyższych, emocji żaków oraz wyrazistości magnificencji w gronostajach jesteśmy naukową potęgą. Bo, rzeczywiście w Łodzi można się nauczyć niemal wszystkiego. Mamy znane i cenione uczelnie artysty-czne - z legendarną, zawsze upragnioną Szkołą Filmową, Akademią Sztuk Pięknych z powodzeniem kształcącą między innymi projektantów mody, Akademią Muzyczną śmiało poszerzającą ofertę edukacyjną o nowe kierunki, w tym celnie odpowiadające na potrzeby czasów wokalistykę estradową, musical czy produkcję muzyczną. Miastem w mieście jest już dziś Politechnika Łódzka, humanistyczni intelektualiści mają Uniwersytet Łódzki, pragnący poświęcić się pomocy bliźnim (przynajmniej w założeniu) wybiorą Uniwersytet Medyczny. A są jeszcze uczelnie, które otwarcie kształcą za pieniądze, jak Akademia Humanistyczno-Ekonomiczna, Społeczna Akademia Nauk, Wyższa Szkoła Biznesu i Nauk o Zdrowiu, Wyższa Szkoła Informatyki i Umiejętności, Wyższa Szkoła Sztuki i Projektowania, Szkoła Wyższa Ekonomii i Zarządzania i tak dalej - mamy w Łodzi w sumie kilkanaście działających uczelni, niespełna 200 kierunków, na których studiuje około 80 tys. osób. A dodajmy do tego wykładowców, administracje i innych pracowników wyższych szkół. W niespełna 700-tysięcznym mieście winna to być siła, która stanowi o jego obliczu, nowoczesności, sprawności, wizerunku - nawet biorąc pod uwagę fakt, że liczba studentów w naszym mieście spada.

Stan posiadania to jedno, a jego rzeczywiste wykorzystanie w mieście to oddzielna sprawa. Czy Łódź oddycha studenckim życiem? Czy potrafi wykrzesać z nich coś więcej niż wieczór w pubie? Czy wie jak sprawić, by marzeniem studenta nie była kariera poza Łodzią? Cisza. W tej materii decydentom przydałyby się solidne studia.